spedycyjno-przewozowy

Słowo poświadczone w fotocytacie:
(...) XVIII 	Henryk Szyszka 398  ZUtAWIACY WSPOMNIENIA OSADNIKÖW ZUtAWSKICH Zebral, opracowal i wstqpem opatrzyl JÖZEF PAWLIK WYDAWNICTWO MORSKIE GDANSK 1973  OkladkQ projektowal CZESLAW TUMIELEWICZ Reprodukcje fotografii i dokumentöw Jözef Pawlik. Zbigniew Kosycarz Redaktor: Eugenia Kochanowska Redaktor techniczny: Wladyslaw Kawecki Korekta: Teresa Englert WYDAWNICTWO MORSKIE • GDAfrSK 1973 Wydanie pierwsze. Naklad 3000 + 250 egz. Ark. wyd. 31,87. Ark. druk. 26,75+1,25 ark. wkladek. Papier druk. sat. III kl. 70 g z fabryki papieru w Kostrzyniu. Oddano do skiadania 17IV 1972 r. Podpisano do druku i druk ukobczono w lutym 1973 r. Zam. nr 2219 W-3 ^ . . Cena zl 60 — Sklad, druk tekstu i oprawa Zaklady Graficzne w Gdansku, ul. Swi^tojanska 19/23 Druk wkladek ilustracyjnych Wojskowa Drukarnia w Gdyni. ul. Sw. Piotra 12  PRZEDMOWA Pionierzy zutawskiej ziemi Mysl odtworzenia dziejöw wspölczesnego pokolenia Zulawian, tego pdkolenia, ktöre przezylo czqsc swego zycia w ustroju kapitalistycznym, doznalo wszystkich konsekwencji potwornej drugiej wojny swiatowej i przetrwalo trudne lata powojennego okresu,. nasunqla mi siq w 1965 roku. Pracujqc od pierwsziych dni wyzwolenia kraju w ruchu ludowym, stykajqc siq niemal codziennie z.e srodowiskiem wiejskim, obserwujqc jego powojenne trudnosci, a rownoczesnie dokonujqcy siq postqp, dostrzegajqc zmiany zachodzqce zaröwno w warunkach bytowych ludzi vssi, jak i zmiany w procesie myslenia i pojmowania otaczajqcych ich zjawisk, postanowilem w miarq swoich skromnych mozliwosci przedstawic dzieje wspölczesnego pokolenia chlopöw. Chcq w ten sposöb utrivalic pamiqc czasöw, w ktörych zyjemy, sq one bowiem tak wielkie, przemiomy i postqp sq tak niezwykle, ze w historii naszego narodu chyba nie ma podobnych. Nasze czasy sq absolutnie nieporöwnywalne. Wszystko to, co siq na wsi dzialo, wymagalo piöra; wprost z natarczywosciq narzucalo si% jako temat do pisania, by po latach sluzyc za material zrödlowy dla historyka i socjologa, a byc moze nawet inspiru■jqcy literata. Po udanej pröbie opisania dziejöw mojej rodzinnej wsi Ziqböw i okolidy podczas okupacji, pröbie nagrodzonej i drukowanej w ksiqzce pt. ,,Chleb i krew” — (Ludowa Spöldzielnia Wydawnicza 1968), opracowalem w nastqpnym roku dzieje ruchu ludowego w powiecie opoczynskim po drugiej wojnie swiatowej. Praca tez zostala nagrodzona, co stalo si? bodzcem do opracowania z kolei udzialu mlodego pokolenia powiatu opoczynskiego w budowie Polski Ludowej, a pözniej nasunqlo potrzebq dalszych poszukiwan tematöw z powojennego zycia wsi. Tylko ci, ktörzy pracowali w srodowisku wiejskim, wiedzq, ile trudu kosztowalo zakladanie spöldzielni produkcyjnych i ile toczylo si? nie kohczqcych dyskusji, nim dzielo zostalo uwiehczone powodzeniem. 5  Postanowüem odtworzyc dzieje jednej z takich spöldzielni produkcyjnych, by na jej tle ukazac, jakie nastqpily tarn przemiany, co nowego zaszlo w zyciu spöldzielcöw, ile sprawdzilo siq naszych argumentöw 0 wyzszosci gospodarki spöldzielczej nad indyividualnq. Wybör möj padl na Kulice, spöldzielniq produkcyjnq polozonq w powiecie tczewskim. Diva lata pracowalem nad niewielkq ksiqzkq, wertujqc protoköl po protokole, wypowiedz po wypowiedzi, uchwalq po uchwale, bilans po bilansie. Konsultowalem doglqbnie swojq pracq ze spöldzielcami, by nie popelnic jakiegos blqdu. Ukazal siq wreszcie w druku zarys siedemnastoletniego dorobku spöldzielni, z ktörego wynika, ze prowadzona konsekwentnie praca agitacyjna i przedstawione argumenty potwierdzily siq w praktyce, a w licznych wypadkach spöldzielnie poszly jeszcze dalej 1 rozwiqzaly takie problemy, o ktörych nam siq nawet nie moglo snic w naszej pracy propagandomej. Teraz zaabsorbowahy mnie Zulawy, losy ludzi, ktörzy tu przybyli i zwiqzali z nimi swoje zycie. Z röznych opracowan, jakie ukazaly siq dotychczas, sporo juz wiemy o gospodarce zulawskiej, mniej natomiast wiemy o samej ludnosci, ktöra siq tu osiedlila, o pionierach, ktörzy o chlodzie i glodzie przywröcili narodowi ciekawy i bogaty zulawski region. W pogoni za materialem dokumentalnym podjqlem pracq z osiemdziesiqciu siedmioma osobami z röznych srodowisk zulawskich, zachqcajqc je do opisania swoich przezyc i mozliwie tego wszystkiego, co ich otaczalo. Podjqte zadanie okazalo siq dose trudne, o wiele trudniejsze, niz mi siq poczqtkowo wydawalo. Nie majqc zadnych materialnych srodköw, ktöre bylyby bodzeem zachqcajqcym ludzi do pisania, musialem przedsiqbrac wiele staran i zabiegöw, by wykonac swoje zamierzenie. Poswiqcilem mu w ciqgu piqciu lat kazdq wolnq chwilq, kazdy pobyt w terenie, dyskutowalem z ludzmi, radzilem i zachqcalem, przedstawiajqc po prostu patriotycznq koniecznosc podjqcia tego trudu. Gdyby upatrzeni przeze mnie ludzie byli bez zajqcia, sprawa bylaby na pewno daleko prostsza, ale ja siqgnqlem do dzialaczy zaangazowanych zaröwno w pracy spolecznej, jak i zawodowej, a wiqc do tej grupy osöb, ktöra miala duzo do powiedzenia, ale niewiele czasu, by swoje przezycia przelac na papier. Dlatego tez zbieranie i opracoufywanie wspomnieh szlo bardzo powoli. Czqsto tygodniami, a nawet miesiqcami, nie posuwalo siq naprzöd mimo moich usilrvych zabiegöw i staran. A jednak wbrew wszelkim trudnosciom ani na chwilq nie pomyslalem o odstqpieniu od zamierzenia. WierZylem, ze wczesniej czy pözniej uwiehczy je powodzenie, ze uzyskam material wzbogacajqcy naszq wiedzq o Zulawach, o osadnikach zulawskich. W ostatecznym efekeie mozolnej wspölpracy z ludzmi z osiemdziesiqciu siedmiu osöb pozyskanych dla tej idei — napisalo swoje wspomnienia tyl6  ko dwadziescia piqc osöb. Szereg osöb rozpoczqlo je, lecz nie mialo sily dokohczyc. Duze trudnosci mieli szczegölnie rolnicy. Tlumaczyli, ze latwiej by im bylo obrobic jeszcze kilka hektaröw ziemi, niz siedziec wieczorami i zdanie po zdaniu, wiersz po wierszu, odtwarzac dzieje swojego zycia. Z dwudziestu piqciu otrzymanych wspomnieh zmuszony bylem zrezygnowac z piqciu, jako zbyt ogölnych, i jedno odrzucic, jakkolwiek ciekawe, ale wybiegajqce daleko poza Zulawy. Z dziewiqtnastu zakwalifikowanych pamiqtniköw — dziewiqc napisali ehlopi, w tym: siedmiu prowadzqcych nadal swoje gospodarstwa, jeden rolnik w wieku starczym, bqdacy na rencie pahstwowej za zdane gospodarstwo, i jeden ciqzko chory na serce, bqdqcy aktualnie na utrzymaniu rodziny. Z pozostalych osöb wspomnienia napisali: czterech dyrektoröw panstwowych gospodarstiv rolnych (w tym dyrektor przodujqcego PGR Bystra) zasluzony dzialacz-spöldzielca, przewodniczqcy pierwszej w wojewödztwie gdanskim spöldzielni produkcyjnej, mechanik, ktöry uruchamial pierwsze pompy odwadniajqce Zulawy, agronom gromadzki, jeden z pierwszych pracowniköw panstwowego osrodka maszynowego i jeden pracownik umyslowy. Wsröd owych dziewiqtnastu osöb znajduje sz? byly posel do Sejmu PRL, dwöch aktualnych radnych Wojewödzkiej Rady Narodoivej w Gdansku, dwöch pierwszych wöjtöw na Zulawach z öwczesnych gmin: Mitoradz w powiecie malborskim i Lubiszewo w powiecie Nowy Dwör Gdahski, piqciu radnych powiatowych rad narodowych i jeden zalozyciel Zwiqzku Samopomocy Chlopskiej w powiecie elblqskim. Niemal wszyscy piszqcy wspomnienia pochodzq ze wsi. Jest tez wsröd nich syn nauczyciela z bialoruskiej wsi. Sam zostal nauczycielem w Polsce Ludowej. Czterech piszqcych mozna zakwalifikowac do grupy sredniorolnych, jakkolwiek jeden z nich, wywodzqc siq z licznej rodziny, juz jako chlopiec chodzil do pracy zrobkowej do pobliskiego dworu. Jest tez robotnik folwarczny poszukujqcy od dworu do dworu pracy i czqsto jej nie znajdujqcy. Jest tu dwöch robotniköw, sq wyrobnicy wiejscy, znajqcy co to glöd ziemi, brak pracy, brak chleba. Gdyby nie zmiana ustroju w Polsce, ludzie ci zyliby z rodzinami na zarobkowym chlebie, o ile ten zarobek bylby osiqgalny wobec braku odplywu ludzi ze wsi do pracy w miastach, w ktörych tez roslo z dnia na dzieh bezrobocie. Wspomnienia osadniköw zulawskich czqsto wybiegajq daleko poza ramy, ktöre sobie zakreslüem rozpoczynajqc pracq nad ich zebraniem. Obraz dziejöw pokolenia, ktöremu przypadla historyczna misja zasiedlenia i zagospodarowania Zulaw, pozwala nam röwnoczesnie zapoznac siq z sytuacjq, w jakiej znalazlo siq to pokolenie w okresie Polski kapitalistycznej i, w niektörych wypadkach, w czasie okupacji. 7  Z pamiqtniköw tycln wynikajq motywy, ktöre kierowaly ludzi tutaj; uwidacznia siq w nich glqboki patriotyzm, przywiqzanie do partii, do jej mqdrej polityki. Jest w nich röwnoczesnie wielkie zrozumienie zachodzqcych przemian, radosc z tego, co zostalo dokonane w dwudziestopiqcioleciu Polski Ludowej. Piszqcy cieszq siq z jaktu, ze ich dzieci, ktörym grozila nqdza wyrobniczego zycia, albo sq gospodarzami w calym tego slowa znaczeniu, albo podjqly pracq w zakladach przemyslowych czy tez objqly stanowiska w urzqdach. Nie ma w tych pamiqtnikach tqsknoty za rodzinnymi stronami autoröw. Zbyt duzo piszqcy przezyli tarn zlych dni, by tqsknic za tamtejszym srodowiskiem, za minionym zyciem. Wprost przeciwnie: we ivspomnieniach tych ujawnia siq wielkie umilowanie nowego srodowiska, umilowanie ziemi odzyskanej, ktöra stala siq dla nich matkq-zywicielkq. Jej oddali caly swöj trud, wszystkie swoje umiejqtnosci. Piszqcy, to w wiqkszosci ludzie prosci. Dlatego tez teksty ich ujawniajq calq prostotq mysli, sq zwiqzle, oszczqdne w slowach. Za to obfitujq io wydarzenia, ktöre w tego typu pracach majq podstawowe znaczenie. Z zenujacq wprost szczeroscia piszqcy ujawniajq swoje blqdy i blqdy popelniane przez innych. Rozumiejq jednak, ze te blqdy zrodzily siq w okreslonych warunkach bujnego i zlozonego powojennego zycia, ze blqdzqcy nie zawsze zdawali sobie sprawq z tego, co robiq, bo byli najczqsciej nie przygotowani do pelnienia tych czy innych junkcji. Oddajqc ten zbiör wspomnieh w rqce czytelnika sqdzq, ze bqdq one calkiem niezlq lekturq dla tych, ktörzy pragnqliby poznac blizej zycie osadniköw na Zulawach, a przede wszystkim jego poczqtki, ze ta ksiqzka bardzo przyda siq szczegölnie naszym nastqpcom. Im na pewno bqdzie trudno uwierzyc, ze na tej piqknej, dobrze zagospodarowanej deprresyjnej röwninie bylo tyle klopotöw i tyle trudnosci, ktöre musieli pokonac ich przodkowie, aby Zulawy staly siq tym, czym sq dzisiaj i czym bqdq w przyszlosci.  WST^P Ginq Niemcy niech ginie wszystko! Zanim osadnicy postawili stopQ na zyznej zulawskiej ziemi wydartej ponownie wszechwladnej wodzie, rozegral si€j tu dramat. Druga wojna swiatowa trwaj^ca ponad pi^c lat zblizala si$ ku koncowi. Naciskana z l^du, powietrza i morza armia hitlerowska, kiedys butna i wydawaloby si$ nie do pokonania, cofala si$ teraz w granice swego kraju, atakowana przez tysiqce radzieckich samolotöw, setki okr^töw wojennych, tysi^ce czolgöw, niezliczonq ilosc wojennego sprz^tu i miliony zolnierzy radzieckich i polskich sprzymierzonych na smierc i zycie przeciwko znienawidzonemu wrogowi. Armia hitlerowska przegrywala metr po metrze, kilometr po kilometrze, obszar po obszarze. Historyk na pewno napisze: „Druga wojna swiatowa nie zna podobnej sobie w dziejach ludzkosci pod wzgl^dem liczby zaangazowanych w ni^ pahstw, ani liczby sprz^tu i ludzi skierowanych przeciwko sobie, ani tez tylu milionow ludzi wojskowych i cywilnych, ktörzy oddali zycie nie tylko na froncie, ale takze na jego zapleczu, ratuj^c wolnosc Ojczyzn i prawa ludzkie, ktörym zagrozil faszyzm niemiecki, d^zqcy do podboju swiata. «Swiat panöw», iwydumany przez obl^kanego przywodcQ, Hitlera, pchn^l Niemcow do czynu, ktöry cala ludzkosc pot^pila jako zbrodniQ wymierzon^ przeciwko niej”. Tak na pewno lub podobnie napisze historyk juz po wojnie, a tymczasem przez polacie ziem radzieckich, przez ziemie polskie, armia hitlerowska cofala si^ i cofala nie wytrzymujqc naporu radzieckich sil zbrojnych i odrodzonego wojska polskiego, nie marzqc juz o podboju swiata, a wr^cz o wyniesieniu g!6w z tego frontowego piekla. iW ogromnym kotle codziennych bitew, w huku dzial i jazgocie broni maszynowej, pozostawiajqc za sob$ sprz^t wojenny, cale zgrupowania wojskowe oddajqc w r$ce nieprzyjaciela, znacz^c pola wieloma tysiqcami trupöw, armia niemiecka zblizala si$ z kazdym dniem do granic swojego kraju w zacieklych walkach obronnych, ludzona jeszcze przez swoich przywodcow, ze trzeba walczyc, powstrzymywac przeciwnika, bo 9  bliski juz czas, gdy Niemcy uzyj§ nowej strasznej broni, ktöra caly swiat rzuci do ich stop. Zapowiedz uzycia nowej broni, podtrzymujqca dlugo ducha w niemieckiej armii, nie spelnila si^, mimo to opor wojsk rosl z kazd$ chwilq w miarQ zblizania si$ frontu do granic III Rzeszy, poniewaz juz nie tylko generalicji, ale przeci^tnemu zolnierzowi wiadome bylo, ze na terenie Niemiec trzeba b^dzie odpowiadac za bestialstwa dokonane na podbitych narodach, za zniszczone miasta i wsie, za barbarzynskie mordy popelniane na cywilnej ludnosci. Rzucili wi^c Niemcy na szalQ wojny wszystko. Nie szcz^dzili ani sprz^tu, ani ludzi, byle tylko powstrzymac atakuj^cych przeciwnikow. Przeciwnik byl jednak silny i bezwzglQdny. Nieublaganie pari do przodu, spychaj^c armiQ niemieck^ coraz bardziej do brzegu Baltyku. Nie pomagaly ani silne zapory obronne, ani rozpaczliwa obrona. 2 Front Bialoruski pod dowödztwem marszalka Konstantego Rokossowskiego, z udzialem armii polskiej, druzgotaly przeciwnika zblizaj^c si$ z kazdym dniem do Gdanska, miasta, w ktorym padly pierwsze strzaly w drugiej wojnie swiatowej. Niemcy czynili wszystko, by odci^c si$ od przeciwnika, zyskac na czasie dla uformowania obrony, zlapac oddech po morderczych bitwach nios^cych im kl$skQ za kl^sk^. Przeciwnik okazal sie jednak straszny w swej strategii i taktyce wojennej. Nie bylo dla niego przeszkod, zadnych zaporowych urz^dzen, nadludzkiego oporu. Pokonywal wszystko. Gdy zaglada 2 Armii Hitlerowskiej walczqcej na gdanskich ziemiach stala siQ juz nieuchronna, dowödztwo jej postanowilo zatopic Zulawy, zniszczyc caly dorobek miejscowej ludnosci. Ogromna nizina, obejmuj^ca caly obecny powiat Malbork, Nowy Dwör Gdanski, czqsc powiatu Elblqg i czesc powiatu Pruszcz Gdanski — miala zostac zalana wodq ze wszystkim, co siQ na niej znajdowalo. Pod wod$ miala pöjsc cala depresyjna röwnina, a wi^c: miasta, wsie, przysiölki i rozrzucone gospodarstwa, wszelki sprz^t, rozlegle uprawne lany i Iqki; wszystko to mialo si$ stac ogromnym zalewiskiem. W gronie innego dowödztwa, w innej armii, odezwalyby siq na pewno ludzkie uczucia, chocby ta cz^stka humanitaryzmu, ktor$ nawet w trudnych sytuacjach nakazuje rozs^dek, ale w faszystowskim dowodztwie hitlerowskiej armii nie znano, co to uczucie, co humanitaryzm. Taka poStawa w pol^czeniu z panicznym strachem wobec napieraj^cego przeciwnika sprawila, ze podj^to potwornq w skutkach decyzjQ zalania tej ogromnej niziny. Wydano rozkaz: „Przerwac waly ochronne Wisly, Nogatu, Starej Raduni, Tugi i Kanalu Mlynskiego. Zalac Zulawy!” Gin$ Niemcy, niech ginie wszystko! I natychmiast jednostki saperskie ruszyly do niszczenia walow ujarz10  miaj^cych rzeki i kanaly. Dzien i noc trwala nieprzerwana praca przy ich rozkopywaniu, az szesnastoma wielkimi wyrwami poplyn^la na nizinny teren woda z rzek i kanalow. Jest ich l^cznie 1961 kilometrow. Cz^sc otoczona jest walami ochronnymi o dlugosci 707 kilometrow. Ponadto na Zulawach znajduje si$ 14 000 kilometrow rowow odwadniaj^cych. Zaborcza woda uwolniona ze swych lozysk zalewala wszystko, co tylko ludzka r$ka tu stworzyla. Trzeba znac Zulawy, by zdac sobie sprawQ z ogromnego dziela spustoszenia, jakie tu z kazd^ chwil^ roslo w zawrotnym tempie. Szla pod wod§ ziemia mlekiem i miodem plyn^ca, o ktörej tyle opowiadali sezonowi robotnicy przyjezdzaj^cy z Polski na zarobek do junkrow pruskich. Oni widzieli cale bogactwo tego urodzajnego obszaru. Jak okiem si^gn^c ci^gn^la si^ tu wielka röwnina, po ktörej jablko möglbys toczyc, tyle tylko, ze poci^ta g^sto sieci^ rowow i kanalow odprowadzaj^cych wci^z gromadz^c^ sie? wodq. Nad tymi kanalami wznosily si<? liczne budynki z pompami odwadniajqcymi, zaopatrzonymi w ogromne silniki spalinowe i elektryczne, przerzucaj^ce nadmiar gromadz^cej si$ wody do rzek i Wislanego Zalewu. Na tej rowninie, jak okiem si^gn^c, rozposcieraly si$ latem kazdego roku ogromne polacie wysokotrawnych l^k, cale obszary pastwisk, na ktörych pasly si$ dorodne stada czarno-bialych nizinnych kröw i wiele tysi^cy koni — wlasnosc junkrow — nie licz^c innego inwentarza. Tarn, gdzie konczyly si^ Iqki, na wielkich polderach rosly lany zlotej pszenicy i j^czmienia o brzemiennych klosach; tu i tarn przetykaly te zlote lany polacie ciemnozielonych buraköw cukrowych; wielkimi stajami ci^gn^ly siQ koniczyny i lucerny. Wsrod tych upraw tylko od czasu do czasu spotkales niewielkie poletka ziemniaköw, sadzonych tu jedynie dla wlasnych potrzeb. Gdy wiosn$ zboza odznaczaly si<? jeszcze pyszn^, ciemn^ zieleni^, juz wzrok ci^gn^ly obszary ozimego rzepaku, urzekaj^cego pian$ zöltego kwiecia. Gdy przystan^les obok tej zoltej piany, slyszales jedynie brz^k milionöw pszczöl przelatuj^cych z kwiatu na kwiat w poszukiwaniu slodkiego nektaru. Na tej ogromnej rowninie, nad rowami i kanalami, staly od niepami^tnych czasöw rz^dy wierzb, najcz^sciej na zim? ogolacanych przez wlascicieli z gal^zi, o szarych pniach, przypominaj^cych jakies skamieniale stwory. Wiosn^ wierzby ozywialy siQ jasn$ zieleniq p^döw i lisci, nadaj^c krajobrazowi swoisty, niespotykany urok. Wsrod tych wierzb malowniczo odbijaly si^ czerwone dachy calych wsi, przysiölköw i pojedynczych gospodarstw zbudowanych na niewielkich wzniesieniach, najcz^sciej usypanych r^k^ czlowieka, dla zabezpieczenia si$ przed nadmiarem wody i lepkiego blota. 11  W czasie wiosennych roztopöw czy jesiennych szarug nie mozna si^ tarn bylo poruszyc bez gumowego obuwia. Trzeba bylo bacznie uwazac, bo zaborcza gleba zdejmowala je z nog nie wiadomo kiedy. Takie jest silne i wszechwladne zulawskie bloto. Te wiosenne roztopy i jesienne szarugi odebralyby na pewno chQC zamieszkiwania tutaj, gdyby nie ta wszystko rodz^ca ziemia, ktöra jest trudna, ale wielokroc placi za kazdy wlozony w ni$ wysilek. W tQ urodzajn^ nizin^ lala si$ teraz milionami metrow szesciennych zachlanna woda, obejmowala w swoje wladanie z kazd^ godzin^ cale obszary ziemi i wszystko, co stalo na jej drodze. Po rozleglej rowninie przebiegaly rudle sploszonych polowych saren, biegaly oglupiale zaj^ce, z wysepki na wysepkQ przelatywaly rozcierlikane kuropatwy. Inne wyglodzone ptactwo okupowalo drzewa. Zywicielka ziemia stala siq teraz ogromnym terenem zaglady. Pocz^tkowo na ogromnych obszarach jeszcze przynajmniej bylo widac nad wod$ podwyzszone drogi bite, podwörka polozonych na wzniesieniach opuszczonych gospodarstw, daj^cych chwilowe schronienie dzikiej zwierzynie i ptactwu. W krötkim jednak czasie i one chowaly si$ pod wod$ wsrod wycia zapomnianych uwi^zanych psöw, ryku krow stoj^cych tu i owdzie w oborze na uwi^zi, ktörych gospodarze ratuj^cy si$ ucieczkq nie zd^zyli pop^dzic przed sobq na zachod. Gin^lo wiqc wszystko, co zywe, w m^tnej lodowatej wodzie, nie darowuj^cej zadnej zywej istocie. Nad olbrzymimi polaciami wody sterczaly teraz tylko szare o tej porze wierzby i zalane budynki. Dramatyczny byl obraz zaglady zgotowanej z potwornym cynizmem przez faszystowskie dowodztwo dla odci^cia si^ chociazby na jakis czas od nacierajqcego bez chwili wytchnienia przeeiwnika. Na miejscu urodzajnych Zulaw widnialo teraz ogromne zalewisko. Zgin^lo wszelkie zycie, wszelkie istnienie. Ale przyroda nie zna prözni i jedno zycie zastQpuje zaraz innym, na miejscu gin^cego swiata — tworzy nowy i w tym lezy jej wielkosc, nie ujarzmiona i nie zawsze jeszcze poznana. Tak tez stalo siQ tutaj. Mimo artyleryjskiej kanonady nios^cej siQ z odleglych okolic, mimo warkotu przelatuj^cych samolotow, to tu to tarn pojawialy si§ nad polaciami wöd blotniki stawowe, krqzqce powoli w poszukiwaniu zeru. Zaraz za nimi nadlecialy niezmordowane w poszukiwaniach mewy; bujaly calymi godzinami nad tym ogromnym obszarem wodnym, od czasu do czasu znizaly si$ gwaltownie, dotykaly lustra wody, polykaly zdobycz, by za chwil^ znow podjqc swöj leniwy, penetruj^cy lot. A zer z kazdym dniem stawal si^ coraz obfitszy, coraz wi^cej przybywalo röznego gatunku ryb, znajduj^cych tu dobre warunki bytowe. Za mewami przyci^gn^ly zaraz cale stada krzyzowek, cyranek, cyraneczek, podgorzalek, pojawily siQ wsz^dobylskie lyski. Ptaki wodne 12  i ryby wzi^ly Zulawy w swoje wladanie, by zastqpic ludzi, zwierz^ta i caly swiat domowego i powietrznego ptaotwa. Mimo huku dzial kazdego switu rozlegaly si$ tu krzyki zielonoglowych kaczoröw, roznorodne odglosy wszelaklego gatunku ptaköw, a kiedy nadeszla wiosna, nad obszarami wodnymi zaez^ly przeci^gac dniem i noc^ wielkie klucze dzikich g^si. Gdy swiat wodnego ptactwa brat w swoje wladanie Zulawy, w Gdansku, Gdyni i niemal na catym obszarze ziemi gdanskiej toczyl siQ dramatycznv böj; gin^ly cale zast^py wrogich sobie armii, topnialy kompanie, bataliony, pulki, cale dywizje. Nie wytrzymaly naporu doborowe niegdys zastejpy niemieckie. Zbyt silny byl przeciwnik, zbyt zajadle atakowal w kazdym dniu, o kazdej godzinie, w kazdej chwili. Mimo desperackiego oporu zatamywaly si^ te stalowe kompanie, pulki, dywizje; jedne rozbite w strz^py cofaly siQ, inne otoczone przez sily przeciwnika szly w niewol^, jeszcze inne ewakuowaly si$ morzem, byle wycofac si$ z tego frontowego piekla, wyrwac si§ z zelaznego pierscienia wci^z zaciskajqcego si$ z potwornq sil^ wokol zgrupowan niemieckich. Juz nie tylko niemieckie sztaby, ale prosci zolnierze zrozumieli, ze ostateczna przegrana jest nieuchronna, ze nie ma juz zadnej sily, ktöra zmienilaby wynik rozgrywajqcej si$ tu ogromnej bitwy. Trzeba bylo zaplacic rachunek za ogromne krzywdy i cierpienia wyrzqdzone narodom, ktorym Hitler i jego sztab gotowali biologiczn^ zaglad^. Rozumieli nadto dobrze swoje winy zbrodniarze, wi§c nie widz^c zadnego wyjscia, zadnego ratunku, cal$ swoj$ bezsilnosc zamienili w rozpaczliw^ walk^ na smierc i zycie. Zdawali sobie sprawQ, ze oddanie si$ do niewoli nie zdejmie z nich odpowiedzialnosci za morderstwa dokonane na narodach Zwi^zku Radzieckiego i na narodzie polskim. W tym samym czasie, gdy zbrodniarze czynili wszystko, by zmienic losy bitwy na swoj^ korzysc lub chociaz odwlec ostateczn^ kl$sk$ pomni rozkazu Hitlera, ze Gdansk ma byc broniony do ostatniego zolnierza, w przegrywaj^cych szeregach pojawila siQ dezercja, najgorszy wrog kazdej armii. Przerazeni do najwyzszego stopnia zolnierze Wehrmachtu uciekali spod huku p^kaj^cych granatöw i jazgotu broni maszynowej. Rzucali broh, nakrywali r^koma glowy i uciekali przed siebie w szalenczym obl^kaniu, w panicznej rejteradzie, niepomni na nie, nie zwazaj^cy na glosy dowödeow. Nie uciekli. Z tego kotla smierci nie bylo mozliwosci ueieezki. Zgrupowane tu silne oddzialy esesmanow i sztaby wojskowe mialy na dezerterow wypröbowane metody. Rozkaz byl jasny: wszystkich dezerteröw i podejrzanych o nielojalnosc wieszac w pu'blicznych miejscach. Bezwzgl^dnie wieszac. 13  Ci^zkie owoce zawisly tego roku na setkach drzew w Gdansku. Wzdluz alei ci^gn^cej sii od Gdanska do Oliwy odwieczne lipy, naszpikowane zelazem, o zdruzgotanych pniach i galiziach, staly sii niemymi swiadkami rozgrywajqcych sii tu co chwila dramatöw ludzkiego zycia. Nie bylo przesluchan, nie bylo sqdow, nie bylo zadnej obrony skazanych. Podejrzanych wleczono pod najblizsze drzewo, zakladano sznur na szyji i juz w chwili potem swieze ofiary ponuro dekorowaly rz^dem stoj^ce przyuliczne drzewa. Im wi^cej zolnierzy zwisalo z drzew, im wi^cej kul pakowali esesmani w dezerteröw i wszystkich pos^dzonych o niesprzyjanie Hitlerowi i jego armii, tym wi^cej domöw starego Gdanska z kazdym dniem, z kazd$ godzin^ walilo si$ w gruzy od bomb. Ginql dorobek pokolen, wiekowa kultura. Wszystko obracalo siQ w ruinQ. Hitlerowcy zgotowali miastu calkowitq zagladQ. Na ziemi ojcöw * Potwomy byl obraz miasta, gdy objily go wreszcie w swoje wladanie po wielkim zwyci^stwie wojska 2 Frontu Bialoruskiego i walcz^ce u ich boku wojsko polskie. Mozna wi$c sobie wyobrazic sytuaeji, w jakiej znalezli sii wyslannicy Rz^du Lubelskiego, skierowani tuz zaraz za frontem dla utworzenia tutaj administracji. Miasto lezalo w gruzach, ocalale domy byly zaminowane, w piwnicach i schronach ukrywalo sii jeszcze wielu zbrojnych przywodcöw hitlerowskiej machiny wojennej, brak bylo zywnosci, komunikacji, oswietlenia. Ktöz by zreszt^ dzis byl w stanie wyliczyc wszystkie przeszkody i trudnosci pi^trzqce si$ w tarnte niezapomniane pionierskie dni. Trzeba bylo jednak znac sili woli, hart i odwagi owczesnego pokolenia, ktöre podjolo trud zaprowadzenia ladu na tej ziemi przywroconej Macierzy. Nie straszyl ludzi ani glod, ani pi^trz^ce sii obowi^zki. Jedynym ich pragnieniem bylo odzyskanie tego wszystkiego, co przez wieki zagarn^li Niemcy w grabiezczych wojnach, otworzenie Ojczyznie wielkiego okna na swiat... Dlatego tez do Gdanska docieraly mimo braku komunikacji coraz nowe grupy, ludzie sci^gali dniami i nocami, stawali od razu na wyznaczonych posterunkach: w samym Gdansku, w wojewödztwie, w powiatowych miastach. A kiedy juz zatkni^to zwyci^skie sztandary na murach Berlina, gdy uruchomiono jak$ takq komunikacji, gdy rozeszla sii po kraju odezwa Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego o zasiedlaniu ziem odzy14  skanych, zaroilo si$ w miastach i wsiach. Co bardziej przedsi^biorczy element ludzki, kierowany przez öwczesn^ Polsk^ Partie Robotnicz^ i sprzymierzone z ni$ öwczesne Stronnictwo Ludowe, podqzal tu wykorzystuj^c wszystkie dostepne srodki lokomocji. Jedni przybywali, by ujmowac w swoje r$ce wladz^, drudzy — lakn^cy ziemi — by obejmowac gospodarstwa opuszczone przez Niemcöw, inni, by znalezc zatrudnienie w fabryce, ktörego tak cz^sto brakowalo w sanacyjnej Polsce. Byla to prawdziwa w^drowka ludöw na fali wielkiego powojennego entuzjazmu, radosna w^dröwka, bo skonczyla si$ okrutna wojna, a nowy uströj oparty o wladzQ robotniczo-chlopsk^ stawial wprawdzie przed ludzmi wizj$ ogromu pracy, ale röwniez i horoskopy wielkiego awansu spolecznego dla odwiecznie przesladowanych klas spolecznych. Obszary Polski przemierzaly wi§c wci^z nowe poci%gi wioz^ce osadniköw z röznych wojewödztw kraju, wraz z nimi zas skromny najcz^sciej dobytek w postaci kilku sztuk drobiu, rzadziej swiniaka, jeszcze rzadziej krowy, a juz niezwykle rzadko konia, bo przeciez jechaly tu rodziny najubozsze. Jad^cy podziwiali po drodze spotykane miasta i wsie, inne niz te, ktöre dotychczas widzieli. Im dalej na zachöd, tym miasta byly wi^ksze, wsie zamozniejsze; nad pölami, jak okiem si^gn^c, ciqgn^ly si^ linie wysokiego napi^cia, malo znane w centrum kraju. Swiat tutejszy byl inny niz ten, ktöry opuscili osadnicy. Wi$c dziwili si^ wszystkiemu; calymi godzinami (toczyli rozmowy o tych ziemiach odzyskanych, jeszcze niepewni, co im one przynios^, ale juz przeswiadczeni, ze tarn, gdzie jadcj, zycie ich b^dzie inne niz to, ktöre dotychczas wiedli w swym trudnym wyrobniczym zywocie. Jechali tu pokonujqc wiele trudnosci i oporöw, bo o ziemiach odzyskanych möwiono röznie, najcz^sciej zle. Möwil'i ludzie, ze podobno jakies bandy morduj^ na tych ziemiach, ze jeszcze tarn pelno hitlerowcöw, ze w ogöle nie wiadomo, czy utrzyma si$ mlody Rz$d Ludowy, bo w Londynie znajduje si^ podobno jeszcze drugi rz^d, ktöry rosci sobie prawa do reprezentowania narodu polskiego. Byli i tacy doradcy, ktörzy möwili: „Nie ma co guza szukac. Jak juz zginqc, to na wlasnych smieciach, wsröd swoich”. Na czynione uwagi, ze nie ma tu czego siedziec, bo tak jak tu jest, gorzej nigdzie nie b^dzie, „dobrzy” doradcy tlumaczyli: „Kogo Pan Bög stworzyl, glodem go nie umorzy. 2yli6cie jakos dot^d, to i teraz b^dziecie zyli, a b<?dzie warn trudno, to siQ pomoze, tak jak siQ do tej pory pomagalo”. Owymi „dobrymi” doradcami byli najczQsciej zamozni chlopi, ktörzy teraz wykazywali duzo niezwyklej troski o zycie biedaköw, dostrzegaj^c wyrywaj^c^ si^ im z r$k tani^ sil<? roboczg. Bywalo, ze tu i öwdzie dawano posluch owym namowom, najcz^sciej jednak wyrobnicy, nie zwazaj^c na chlebodawcöw, ladowali do wagonöw 15  rodzin^ i skromny dobytek i ruszali na zachod w slusznym przeswiadczeniu, ze tak, jak im si§ dot^d zylo, nigdzie gorzej byc nie moze. Pisz^c dzis o tej wQdröwce ludow, po dwudziestu pi^ciu latach istnienia Polski Ludowej, mozna bez wi^kszej omylki stwierdzic, ze ziemie odzyskane w wielkim stopniu zostaly zasiedlone ludzmi najbardziej ideowymi, najbardziej oddanymi naszemu ustrojowi i najwi^ksz^ biedot^, ktörej najgorzej si$ zylo w Polsce przedwrzesniowej, i w miastach, i w przeludnionych wsiach. Utworzone z takich rzesz spoleczehstwo ziemi gdanskiej stalo siQ srodowiskiem nieslychanie ofiarnym w pracy, dynamicznym, nie znaj^cym, co to lQk przed trudnosciami, przed najci^zsz^ nawet prac$. iW tym wielkim mrowisku ludzi przybywaj^cych kazdego dnia z röznych dzielnic Polski nikt nie pytal, ile b$dq placic za prac^, z czego b^dzie zyl; zadowalano siQ lada jakim posilkiem i lada jakim pomieszczeniem. Oczywiscie obok ludzi uczciwych znalezli si§ tu rowniez röznych odcieni kombinatorzy i spekulanci, szabrownicy i handlarze. Byli tez ludzie skompromitowani swojq dzialalnosci^ w czasie okupacji, przeciwnicy nowego ustroju. Dzialalnosc tych ostatnich polozyla si$ cieniem na zyciu ludnosci przybylej tu w celach osiedlenczych. Gdy jedni w pocie czola czynili wszystko, by przywrocic zycie w miastach i wsiach, drudzy zajmowali si^ rabunkiem mienia, zagarniali je gdzie si^ tylko dawalo, wywozili do innych dzielnic kraju, sprzedawali i znow powracali po nowq zdobycz. Reakcja nie poprzestawala na grabiezach. Przeciwnicy ustroju zdawali sobie sprawQ, ze tylko w „m^tnej wodzie” latwo mozna lowic, wi^c nie szcz^dzili wrogiej propagandy o nietrwalosci tych ziem, o maj^cej wybuchn^c nowej wojnie. Gdy zawodzila Propaganda, imali si^ aktöw terroru, mordowali aktywniejszych dzialaczy, ze szczegöln^ zajadlosci^ t^pi^c pracownikow Bezpieczenstwa Publicznego, Milicji Obywatelskiej, dzialaczy Polskiej Partii Robotniczej i Stronnictwa Ludowego. Jakkolwiek dzialalnosc dywersyjna i grabiezcza utrudniala zycie mlodej administracji panstwowej, to jednak nie byla w stanie zahamowac ludzkiego potoku zalewajqcego ziemie odzyskane. Zbyt silny byl jego pr^d, zbyt wartki nurt, zbyt wysoka fala, by mogla je zatrzymac lada przeszkoda. Jesli czasem zastraszony osadnik ulegl naporowi wrogiej propagandy i terrorowi, na jego miejsce pojawialo si^ kilku innych, by obj^c opuszczone stanowisko pracy. Okres pierwszych powojennych lat zmagan z reakcjq i zasiedlania ziem odzyskanych historia na pewno zapisze zlotymi zgloskami, byl to bowiem czas tak ogromnego wysilku i wyrzeczen, jakich historia nie zna w tysiqcletnim istnieniu narodu polskiego. Byly to dni niepowtarzalne. Wsrod wielu problemow w wojewodztwie gdanskim, takich, jak: od16  gruzowywanie zniszczonych miast, uruchamiame fäbryk, powolywanie do zycia instytucji sluz^cych ludnosci, zasiedlanie wsi — wielkie zagadnienie stanowily zalane Zulawy. Zatopione lub podtopione gospodarstwa albo w ogole nie nadawaly si^ do zasiedlenia, albo tez nie stanowily atrakcji dla chlopow maj^cych do dyspozycji duzy wybor gospodarstw na innych terenach ziem odzyskanych. Doc. dr Ludwik Zielinski w ksiqzce pt. Pomorze Gdanskie pisze, ze na Zulawach zostalo zniszczonych w miastach 2200 domow, a na wsi zniszczone 2744 zagrody chlopskie, ponadto 1297 zagröd zostalo doszcz^tnie spalonych. Uleglo takze zniszczeniu 1800 izb mieszkalnych na wsi poza gospodarstwami rolnymi. Cz^sciowo zniszczonych zostalo 1477 gospodarstw, natomiast pod wodq znalazlo si§ 1600 gospodarstw. Na podstawie tych liczb mozna sobie wyobrazic bodaj w przyblizeniu rozmiar zniszczen, do jakich doprowadzila armia niemiecka w wyniku dlugotrwalych walk i zalania Zulaw. Zeby Zulawy mogly byc zasiedlone, mloda administracja gdanska musiala podjqc ogrom prac nad ich odwodnieniem i doprowadzeniem do stanu uzywalnosci. Öwczesny Wojewodzki Urz^d Ziemski zacz%l od naprawy przerwanych walöw. Do pracy tej przyst^piono juz w czerwcu 1945 roku. Byly to jednak tylko prace zabezpieczaj^ce przed doplywem wody, nie bylo natomiast rady na tQ stoj^c^ na Zulawach, k-tora rozposcierala si$ przeogromnym zalewiskiem na ziemi zulawskiej. Nie bylo nadziei na jej odprowadzenie. Przynajmniej w oczach osadnikow nie znaj^cych ani zamierzen wladz, ani mozliwosci odwodnienia tego rozleglego terenu. A tymczasem Niemcy z calym cynizmem glosili w radiu, ze „Polacy nawet za sto lat nie potrafi^ odwodnic Zulaw”. W istocie rzeczy sytuacja byla ci^zka. Latwiej bylo wysadzic w powietrze stacjs pomp, zniszczyc linie elektryczne, wszelkie urz^dzenia irygacyjne i odwadniaj^ce, niz teraz je naprawic. Byla to przeciez niebagatelna liczba pomp odwadniaj^cych, bo az 147. Bez uruchomienia ich nie bylo co marzyc o odwodnieniu depresyjnego terenu. Pomimo trudnej sytuacji, w jakiej znalazly si§ Zulawy, wladze administracyjne i instytucje zajmuj^ce si$ osadnictwem czynily wiele staran, by zasiedlic chociaz te gospodarstwa, ktöre nie zostaly calkowicie zalane. Praca agitacyjna przynosila na razie niewielkie, ale stale zwi^kszaj^ce si$ rezultaty. Zycie pionierow na Zulawach bylo niezwykle prymitywne. Ani komunikacji, ani zadnych instytucji uslugowych. Brak bylo sily poci^gowej. Nie bylo tez inwentarza i najcz^sciej brak ziarna na zasiew. Jesli do tego wszystkiego dodamy jeszcze akcj§ terrorystöw, röznego rodzaju szabrowniköw i zlodziei, a ponadto deprymujqce oddzialywanie propagandy niemieckiej, dopiero wtedy zrozumiemy samozaparcie i ogromne 2 — 2ulawlacy 17  poswi^cenie osadnikow, szczegolnie tych, ktorzy obejmowali gospodarstwa wsrod rozci^gaj^cego si$ woköl rozlewiska. Chlopi polscy, szczegolnie biedota wiejska, nie maj^ chyba sobie röwnych w pracowitosci i wytrwalosci w calym swiecie. Tu na Zulawach w nocy drzeli przed wlöcz^cymi si§ bandami, w dzien pracowali w polu, byle tylko uprawic chociazby kawalek suchszej ziemi, obsiac go, nie dac si^ glodowi. Znane z tego okresu liczne wypadki, ze z braku koni >cale rodziny lopatami skopywaly kawal ziemi, pözniej zaprz^galy si$ do bron i uprawialy zryte pole. Byl to heroiczny wysilek. Ten wysilek i upör pozwolily ludziom przezyc naj'trudniejszy czas, gdy mloda wladza ludowa nie byla jeszcze w stanie, mimo najszczerszych ch^ci, udzielic wi^kszej pomocy osadnikom. Bywalo jednak, ze i ten nadludzki wysilek na nie si$ nie przydawal. Rolnicy uprawiali ziemi^, obsiewali j$, a tu, wskutek zlej uprawy, zamiast zboza wyrastaly chwasty, a na najbardziej podmoklych gruntach cale polacie trzciny. I znöw cal^ pracQ trzeba bylo zaczynac od nowa, zeby w t$ dobrq, ale zniszezon^ wod$ glebQ „zapuscic korzenie”, trwac tutaj, zywi^c nadziej^, ze przeciez z czasem Zulawy zostan^ odwodnione, ze mozna b^dzie poprowadzic gospodarstwo. Woda, w ktorej miejscami mozna bylo zwyklym sitem lowic dorodne szczupaki i inne gatunki ryb, nie byla jedynym wrogiem osadnikow. Jakby w sukurs jej na wszystkich suchszych polach pojawila siQ w 1946 roku wielka plaga myszy. Te zjadaly na polu wszystko, cokolwiek nadawalo siQ do zjedzenia. Nawet bulwy rosn^cych ziemniakow. W stodolach, oborach, chlewniach, na strychach — wsz^dzie myszy i myszy. Szcz^sliwcami byli wöwezas ci, ktorzy mieli koty. Przynajmniej w domu byl jaki taki spokoj. Ci, ktorzy ich nie mieli, kladli buty na noc pod poduszk^, poniewaz zdarzaly si$ wypadki, ze i te w ci^gu nocy zostaly zjedzone. Tego pami^tnego roku wolno kr^zyly nad polami spasione myszolowy. Zeru byl tak wielki dostatek, ze wystarczylo ptakowi przysi^sc na jakimkolwiek kawalku pola, a myszy przychodzily same pod dziöb. Wielka i grozna plaga tych gryzoni zmobilizowala wszystkich. Do szturmu ruszyla administraeja panstwowa. Rozwozono po gospodarstwach zatrut^ pszenic^, rolnicy wkladali j$ w pospiechu do nor nie zwazaj^c na por$ dnia. Trutka okazala si<? skuteczna, gdyz do wiosny myszy niemal wyginely. Mozliwe jednak, ze do zaglady gryzoni przyczynila si$ nie tylko pszenica. Starzy osadnicy twierdz^, ze na zimQ tego roku podniösl si$ bardzo stan wod, powodujqc podsi^ki nawet pöl wyzszych, potem scisn^l nagle mröz, wreszcie przysypal duzy snieg, ktory pod wiosny roztopil si$ po 18  wierzchu i znöw scisni^ty naglym mrozem utworzyl na wierzchu tward^ skorupQ lodu. Pod t§ skorupq w wielu miejscach wygin^lo zboze, ale wygin^ly tez i myszy. Osadnicy odetchnqli. Korzystna zmiana w gospodarce rolnej na Zulawach nast^pila jednak dopiero po ich calkowitym odwodnieniu. Whrew propagandzie niemieckich „prorokow” nieliczna wprawdzie, ale za to bardzo ofiarna sluzba wodna uruchamiala systematycznie, chociaz z wielkim trudem, pompQ po pompie, osuszaj^c polder za polderem, wspierana pomocy ludnosci wiejskiej przy porz^dkowaniu kanaldw i rowow odwadniaj^cych. Zulawy zaczQly pulsowac pelnym zyciem. Ale nast^pilo to dopiero wowczas, gdy kraj wszedl w okres pierwszego planu trzyletniego. Rolnictwo zulawskie zostalo wtedy powaznie dofinansowane. Osadnicy otrzymali stosunkowo duze kredyty na zakup inwentarza i ziarna siewnego. Gdy obeschly cale polacie ziemi, do szturmu na pola ruszylo wojsko wraz ze spor$ liczb^ traktorow. Oddalo ono duze uslugi zarowno przy uprawie ziemi, jak i pozniej przy sprz^cie zb6z. Na osuszone gospodarstwa naplywali teraz wci^z nowi osadnicy reprezentuj^cy rozne regiony kraju. Ta ludzka Zbieranina, przynoszqca ze swoich srodowisk rozne nawyki, przyzwyczajenia i rozn^ kultur^, nie tworzyla w pocz^tkowym okresie jednolitego srodowiska. Kazdy tu sobie „Skrobal rzepk^” na swoj sposöb. Niedotarte grupy ludzkie nie swiadczyly sobie pomocy, nie wspieraly ,si$ w swoim trudzie. Odbijalo siQ to negatywnie na stanie licznych gospodarstw wymagaj^cych pomocy s^siadöw, szczegolnie w sile poci^gowej. Dopiero gdy na zaludnionych jako tako wsiach podj^la pracQ owczesna Polska Partia Robotnicza, a obok niej Stronnictwo Ludowe, zostal stworzony jakis pomost, ktory stal si^ zalqzkiem nowego zycia gromad, chociaz w dalszym ci^gu nie zanikaly roznice dzielnicowe mi^dzy ludzmi. Z czasem zorganizowane zostaly kola Zwi^zku Samopomocy Chlopskiej i zacz^ly si^ tworzyc spöldzielnie „Samopomoc Chlopska”. One to w znacznej mierze wplywaly na l^czenie wysilkow mieszkancöw wsi. Dobrymi ogniwami zespalaj^cymi wies staly si$ röwniez kola Zwi^zku Wal'ki Mlodych i Zwi^zku Mlodziezy Wiejskiej „Wici”, a takze powstajqce Ludowe Zespoly Sportowe. Zresztq dorastaj^ca mtodziez byta najbardziej predestynowana do zespolenia srodowiska wiejskiego i niewqtpliwie spelnila tak^ rol$. Organizowane przez niq imprezy i zabawy, wzajemne odwiedzanie si$, a z czasem i ozenki, staly si^ rzeczywistq platform^ do integracji spoleczenstwa wiejskiego. a* 19  Wlasciwy post$p w gospodarce rolnej na Zulawach mozna odnotowa£ po roku 1948. Dostarczenie na wies wi^kszej liczby koni i bydla i dochowanie si$ przez gospodarzy sporego inwentarza stworzyly mozliwosc sprawniejszego wykonywania zadan w rolnictwie. Zadania te w owym czasie nie byly skomplikowane. W pierwszym okresie chodzilo tylko o zasadnicz^ rzecz, ze'by rolnicy wrosli w nowe dla nich warunki egzystencji. Gospodarka rolna na Zulawach przedstawiala si$ w owym czasie zgola prymitywnie. Wyl^czaj^c niewielk^ grupQ autochtonöw znaj^cych metody gospodarowania na tej ci^zkiej glebie, inni rolnicy, ludzie sk^din^d pelni zapalu i ch^ci do pracy, nie mieli wyniköw w swych gospodarstwach. Ze wzgl^du na duze obszary Iqk i pastwisk hodowla rozwijala si^ jako tako, ale uprawiane pola rodzily slabo. Pocz^tkowo hodowla byla tez raczej namiastk^ hodowli. Zabrane ze sob$ przez osadniköw lada jakie sztuki bydla wprawdzie mnozyly si$, ale wartosc ich byla niewielka. Krowy przywiezione z Kielecczyzny, z Rzeszowskiego czy zza Bugu byly male, o niskiej wydajnosci mleka. Podobnie bylo z produkcj^ roslinn^. Ziemia zulawska wymagala gl$bokiej orki, dobrej uprawy; tymczasem gospodarze nie maj^c doswiadczenia orali j^ w jednego konika, tak jak poprzednie swoje gleby. Stqd tez plon byl n^dzny, a bywalo i tak, ze gospodarz sial, lecz nie zbieral. W miejsce plantacji zyta czy owsa rosly cale plantacje ostu i trawy. Nieslusznie wysiewano pocz^tkowo na tej zyznej ziemi zyto; niektorzy probowali siac tu proso, a nawet gryk$, ktöra wprawdzie wyrastala jak las, ale nie dawala ziarna. Ziemia ta nadawala si^ jedynie pod uprawy pszenicy, buraka cukrowego, rzepaku ozimego, konopi i innych roslin wymagaj^cych dobrej gleby. Zyto wyrastalo wprawdzie doskonale, ale wydawalo plony dwukrotnie nizsze niz pszenica. Nieznajomosc wlasciwosci tej gleby doprowadzala w pierwszych poczqtkach gospodarowania do roznych paradoksalnych sytuacji, kosztujqcych gospodarzy wiele trudu, nim bl^d zostal dostrzezony i naprawiony. Oto dla przykladu wielu rolnikow z wielkim trudem wyorywalo kawalki ziemi i, zajqwszy siQ pözniej innymi pracami w gospodarce, wracalo dopiero po jakims czasie do bronowania zaoranego pola. Tak przeciez uprawiano gleb^ na tamtym, srwoim terenie. Jakiez bylo jednak rozczarowanie i zdenerwowanie, gdy brona — puszczona po kilku dniach kilkakrotnie wzdluz i wszerz pola — nie kruszyla wielkich bryl zeskalonych sloncem. Nie bylo innej rady: szly teraz cale rodziny z mlotami, siekierami, drewnianymi maczugami i rozbijaly calymi dniami oporne bryly. Tego trudu mozna byloby unikn^c, gdyby zaraz zabronowano zaorane pole, ale o tym wielu gospodarzy nie mialo pojocia. Matka-bieda doswiadcza czasem bardzo przykro, ale z kazdym dniem uczy, totez chlopi, jakkolwiek nosz$ w sobie od calych pokolen t$ „ho20 norowosc”, ktora nie pozwala im na nasladownictwo s^siada, a tym bardzsiej na pytanie go o sprawdzone metody gospodarowania — tutaj na ZulaWach podglqdali skwapliwie jedni drugich; stawiano niejedn^ butelk§ samogonu czy panstwowej, byle tylko wyci^gnqc z s^siada tajemnicQ dobrych plonow. Z czasem rolnicy doszli do przekonania, ze krowa krowie nie rowna, ze oplaca siQ hodowac rasy swin szybciej rosn^cych, ze potrzebne sq tu do pracy konie ci^izkie, ze potrzebna jest gl^boka orka, ze oplaca si$ w dwöjnasöb stosowanie nawozow sztucznych, ze nie warto siac tutaj zyta czy prosa, a uprawiac rosliny wydajne i dochodowe, daj^ce wysokie plony i wysokie zyski. Po licznych doswiadczeniach rolnicy dochodzili do wniosku, ze vvarto jest piel^gnowac l^ki i pastwiska, nawozic je, a wowczas uzytki zielone oplacaj^ si^ rownie dobrze jak pszenica i burak cukrowy. Moze nawet lepiej, bo nie potrzeba poswi^cac im tyle pracy. Na drodze gospodarczego rozwoju Jeszcze bez wielkich wzlotöw, ale z kazdym rokiem widoczniejszy, nastQpowal postQp w gospodarce Zulawian. Ze wsi odplyn^li przerozni kombinatorzy, czasem dawni rz^dcy maj^tkow, czasem przedwojenni oficerowie, a nawet zegarmistrze, ktorzy obj^li w pierwszych pocz^tkach duze gospodarstwa w przekonaniu, ze b^dzie mozna je obrabiac przy pomocy sluzby najemnej. Odeszli z gospodarstw ludzie, ktorzy s$dzili, ze „chlop spi, a w polu rosnie”, rozumni gospodarze zas dorobili siQ juz znacznej ilosci inwentarza i calkiem dobrych plonow. Wtedy to szerok^ falg przeszla przez zulawsk^ wies praca nad organizowaniem spöldzielni produkcyjnych. Byl to okres napi^tej, intensywnej dzialalnosci aktywu spolecznego; okres dlugich rozmdw z rolnikami o potrzebie tworzenia kolektywnych gospodarstw. Rozmowy te nie byly latwe, nie byly pozbawione konfliktow i czQsto röznych spi^c. Chlopi nawykli do indywidualnego gospodarowania wykazywali zdecydowan^ niech^c do zespolowej gospodarki. W gospodarce spöldzielczej, ktora miala doprowadzic do sprawiedliwego podzialu dochodu, nie widzieli szcz^scia, twierdz^c, i to w licznych wypadkach nie bez racji, ze w zyciu kolektywnym pracowici ludzie b^d^ musieli robic na tych, co si$ do pracy nie garn^, a zyski chcieliby czerpac na röwni z innymi. Dlatego tez spoldzielnie powstawaly z duzymi oporami. Zarysowalo si^ 21  niebezpieczne zjawisko wyzbywania si^ inwentarza. Ludzie o slabszych charakterach opuszczali siQ w obröbce swoich pol. Powoli jednak, ale wci^z organizowano nowe spoldzielnie produkcyjne. W pierwszej kolejnosci przyst^powali do nich biedniejsi rolnicy, ci niezaradni i wdowy, a wi^c grupa, ktora nie miala nie do stracenia. Do 1956 roku nast^pilo dose duze uspöldzielczenie wsi. Jak gospodarzyly spoldzielnie? Bardzo röznie. Jesli zespöl spöldzielcow skladal si^ z ludzi, ktörzy wierzyli w perspektywy rozwoju spöldzielczosci, dokladali oni Wszelkich staran, by gospodarka kolektywna byla prowadzona na odpowiednim poziomie, wöwezas spoldzielnia prosperowala dobrze, a niektore z nich, mimo krotkiego jeszcze istnienia, nawet bardzo dobrze; natomiast tarn, gdzie spöldzieley skladali si$ z lada jakiego zespolu ludzi, gdzie nie bylo osob z autorytetem i rozumem gospodarskim do kierowania innymi, tarn spoldzielnie prosperowaly slabo, a niektore wr^cz zle, sp^dzaj^c sen z powiek dzialaczy i wladz zarowno partyjnych, jak i administracyjnych. Byl to okres wielkiego wysilku ze strony sluzby rolnej, ktora calymi tygodniami i miesi^cami przebywala w spöldzielniach, by wprowadzic je na drog^ prawidlowego rozwoju. MogQ zaryzykowac twierdzenie, ze chyba nigdy aktyw polityczny w dziejach narodu nie pracowal tak duzo i tak ofiarnie, jak wlasnie w tym okresie. Pröbowalem ten trud ludzki oddac w mojej ksi^zee Kulice (Panstwowe Wydawniotwo Rolnicze i Lesne 1969), chociaz odnoszQ dzis wrazenie, ze za malo napisalem na ten temat. Stalo si$ tak dlatego, ze celem Kulic bylo wydobycie aspektöw zycia spöldzielczego, a nie organizatorskiego trudu. Widocznie jednak efekty tej pracy organizatorskiej nie wsz^dzie owocowaly wzrostem spöldzielczej swiadomosci. Widocznie i etap rozwoju naszego kraju byl taki, ze pomoc mlodym spöldzielczym organizmom nie mogla stworzyc nowej jakosci na wsi, bo po roku 1956, po znamiennych przemianach politycznych i gospodarczych w naszym kraju, w naszym wojewodztwie rozwi^zaly si$ niemal wszystkie spoldzielnie produkcyjne. Na 412 gospodarstw spöldzielczych pozostalo tylko 41. Maj^c mozliwosc wyboru systemu gospodarowania, rolnicy wybrali gospodarki indywidualnq. Od tego tez roku w nowej polityce rolnej, podjQtej przez Polsk^ Zjednoczon^ Partie Robotnicz^ d Zjednoczone Stronnietwo Ludowe, Zulawy, jak zreszt^ caly kraj, cechuje pomyslny rozwoj gospodarki rolnej, szybko rosn$ plony zböz i röwnoczesnie hodowla, nastipuje tez rozwoj budownietwa wiejskiego. Na rozwoju gospodarki rolnej pozytywnie zawazyly wzrost kredytow dla rolnictwa, rozwoj mechanizacji, wzrost nawozöw sztucznych oraz korzystna relacja cen, ktora z czasem ulegnie znow korekeie. Dzisiejsze Zulawy to pi$kna i zamozna kraina. Znöw plynie mlekiem i miodem; znöw rosng tu ogromne obszary zlotej, dorodnej pszenicy, 22 wydaj^cej tak obfite plony, jakich gospodaruj^cy tu do roku 1939 Niemcy nigdy nie osi^gali. Znow rosne* tu wielkie obszary buraka cukrowego, znow wiosn^ zoft^ pian$ nQC$ wzrok wielkie polacie ozimego rzepaku, a wszystko to znajduje siq w swietnej oprawie zielonych obszarow l$k i pastwisk, na ktöry<fh pass* si<? ogromne stada wspanialych czarno-bialych nizinnych kpbw z Panstwowych Gospodarstw Rolnych, kilka stad ze spöldzielni produkcyjnych i Spore stada swietnie utrzymanego bydla kilku tysi^cy indywidualnych rolniköw. Pracy tu zawsze duzo, bo na Zulawach zamieszkuje na wsi mniej ludnosci na kilometrze kwadratowym niz w innych rejonach kraju. Obok Panstwowych Gospodarstw Rolnych, zajmuj^cych ponad 50 procent ogölnej powierzchni Zulaw, prawie 13 500 gospodarstw chlopskich zamyka siQ w granicach od 7 do 20 hektaröw. Niedostatek r^k do pracy wypelniaj^ na tych ziemiach maszyny rolnicze, one zast^puj^ mlodziez, ktora duz^ fal$ odplywa ze wsi do miast podejmuj^c tarn prac^ i naukQ. Zeby zapoznac blizej czytelnika z tym pi^knym i zamoznym regionem, przytoczQ wedlug danych ze spisu z czerwca 1969 roku, ze obszar Zulaw obejmuje 194 830 hektaröw. Z tego obszaru 149 panstwowych gospodarstw rolnych ma w swym wladaniu 110 096 hektaröw, spöldzielnie produkcyjne — 2 032 hektary, osrodki kolek rolniczych uprawiaj^ 1131 hektaröw i rolnicy indywidualni gospodarujq na 80 966 hektarach. Pod upraw^ klosowych znajduje siQ obecnie 53,5 procent ogolnego arealu, z tego pod upraw$ pszenicy 40,8 procent, pod uprawq zyta 1,9 procent. Reszta obszaru obj^ta jest upraw^ j^czmienia i owsa oraz mieszanek klosowych. Uprawy buraka cukrowego zajmuj^ 8,5 procent gruntow, z tego w panstwowych gospodarstwach rolnych, nie dysponuj^cych dostateczn^ liczb^ ludzi do ich obröbki 4,3 procent i 11,6 procent w gospodarce indywidualnej. Rzepak ozimy jest wysiewany na terenie zajmujqcym 0,5 procent ogölnej powierzchni, z tego w panstwowych gospodarstwach rolnych znajduje siQ 0,9 procent arealu i w gospodarstwach indywidualnych 0,2 procent posiadanego arealu. Pod uprawy konopi znajduje si§ aktualnie 1,5 procent arealu. Uprawiaj^ je tylko indywidualni rolnicy. Warzywa zajmuj^ 1,1 procent arealu, ziemniaki 7,2 procent, z tego w panst.wrowych gospodarstwach rolnych tylko 0,5 procent, natomiast w gospodarstwach indywidualnych rolnikow, ze wzgl^du na hodowl^ swin, 11,9 procent chlopskiego arealu. Str^czkowe jadalne zajmuj^ 1,9 procent, natomiast okopowe pastewne, ze wzgl^du, ze jest to region hodowlany, zajmuj^ 18,1 procent arealu. Panstwowe Gospodarstwa Rolne przeznaczyly pod pastewne 29 procent swego arealu, natomiast gospodarka chlopska 10,1 procent. Peluszka i wyka zajmuj^ tylko 1 procent og6I^~~ nego arealu, natomiast strgczkowe i zbozowo-str^czkowe 7,6 procenta ogolnego arealu. Koniczyn^ uprawia si^ tu na 1,9 procenta arealu, lucer23  na 2,1 procenta, saradel^ i inne pastewne na 2 procentach arealu. Pozostale uprawy obejmuj^ 3,3 procenta ogölnego arealu. Doprowadzona do odpowiedniej struktury gleba w wi^kszosci gospodarstw, stale doswiadczalnictwo w rolnictwie, dobör odpowiednich wysokoplennych odmian roslin znosz^cych wysokie dhwki nawozöw, staly wzrost nawozenia nawozami naturalnymi i mineralnymi doprowadzily w efekcie do wysokich plonöw zboz i innych roslin. Plony czterech podstawowych zboz osi^gn^ly w roku 1968 z 1 hektara srednio 35,2 kwintala, z czego w gospodarce panstwowej 36,2 kwintala i w gospodarce chlopskiej 34,4 kwintala. Plony pszenicy osiagn^ly w gospodarce calkowitej 36,6, natomiast w panstwowej 37,1 kwintala. Wyzszy plon zboz w Panstwowych Gospodarstwach Rolnych jest wynikiem coraz lepszej gospodarnosci PGR-öw, a takze stosowania przez nie wyzszych dawek nawozöw mineralnych. one tez dobr^ baz$ nasienn$ dla rozwijaj^cej si$ gospodarki chlopskiej. W buraku cukrowym Zulawy osi^gn^ly za rok 1968 zbiory srednio z 1 hektara 390 kwintali, z czego w gospodarce panstwowej 374 kwintale i w gospodarce chlopskiej 394 kwintale. Wyzsze nieco plony w buraku w gospodarce chlopskiej wynikaj^ z wi^kszej obsady ludzkiej na 100 hektaröw uzytköw rolnych niz w gospodarce panstwowej. Jak wiadomo, burak cukrowy jest dose pracochlonny w swej obröbce. Rzepak zimowy przyniösl na Zulawach w 1968 roku plon z 1 hektara 24,6 kwintala, z czego w Panstwowych Gospodarstwach Rolnych 26,1 kwintala i w gospodarce chlopskiej 23,5 kwintala. Wybitnie podniosla si$ na Zulawach wartosc uzytköw zielonych. Przeci^tna z 1 hektara siana wynosila 57,3 kwintala, z mal^ przewagq na korzysc gospodarki indywidualnej. Oczywiscie, ze w tej dziedzinie jest jeszcze wiele do zrobienia, gdyz taka wydajnosc na dobrych glebach jest absolutnie za niska. Obok dobrze rozwini^tej produkeji roslinnej rozwija si^ takze produkeja zwierzQca, szczegölnie hodowla bydla, w tym röwniez bydla zarodowego. Wojewödztwo gdanskie, a szczegölnie Zulawy, dostarcza swöj material hodowlany do wielu wojewödztw kraju, a obok tego wypelnia duze zadania w dziedzinie eksportu. Za wyehöw materialu hodowlanego rolnicy posiadaj^cy wysokomleczne krowy pozostaj^ce pod stal$ kontrola, wpisane do ksi^g wojewödzkich i krajowych, otrzymujq za odhodowane jalöwki i buhaje wysokie ceny. Oto dla przykladu zacielona jalöwka z jednostronnym pochodzeniem kosztuje tu w granicach 14 000 zlotych, natomiast z obustronnym pochodzeniem ponad 20 000 zlotych, "zaleznie od ci^zaru sztuki i czasu zacielenia. Hodowla na Zulawach pozostawia jeszcze wiele do zyezenia, ale osi^gn$la juz duze rozmiary. Swiadcz^ o tym nast^puj^ce liezby: 24 Na calym obszarze Zulaw w roku 1969 znajdowalo si$ 113 091 sztuk bydla, 68 074 sztuki trzody chlewnej, 12 878 owiec i 14 614 koni. Na 100 hektarow uzytkow rolnych przypada 77,1 sztuki bydla, 46,6 sztuki trzody chlewnej, 8,7 sztuki owiec i 9,9 sztuki koni. Panstwowe Gospodarstwa Rolne maj^ 45 837 sztuk bydla, w tym 17 303 krowy. Trzody chlewnej PGR-y majq. 9118 sztuk. Panstwowe Gospodarstwa Rolne s$ aktualnie nastawione przede wszystkim na chow bydla, z röwnoczesnym odchowem bydla zarodowego zarownb dla potrzeb miejscowej gospodarki chlopskiej, jak i zasilania innych wojewödztw kraju oraz dla odbiorcöw zagranicznych. W indywddualnych gospodarstwach chlopskich znajduje si$ aktualnie 66 883 sztuki bydla, w tym 29 673 krowy, co stanowi obsad^ 84,1 sztuki na 100 hektarow uzytkow rolnych. Trzody chlewnej w gospodarce chlopskiej jest 54 135 sztuk, co stanowi obsadQ 68 sztuk na 100 hektarow. Owiec w gospodarstwach chlopskich znajduje siQ 12 483 sztuki, co daje obsad$ 15,7 sztuki na 100 hektarow uzytkow rolnych. Panstwowe gospodarstwa rolne owiec nie hoduj^, poniewaz depresyjny teren nie pozwala na szerszy rozwöj tej gal^zi hodowli. Mime duzych dostaw sprz^tu mechanicznego na teren Zulaw utrzymuje si$ nadal znaczna liezba koni w gospodarstwach chlopskich. Obsada koni w panstwowych gospodarstwach rolnych si$ga obeenie tylko 2,3 sztuki na 100 hektarow uzytkow, natomiast w gospodarstwach chlopskich jest wysoka, bo osi^ga 16,4 sztuki na 100 hektarow. Stan ten wynika stqd, ze Panstwowe Gospodarstwa Rolne s$ bardziej zmechanizowane niz indywidualne gospodarstwa chlopskie. Ale nie jest to jedyna przyczyna, ze indywidualni gospodarze posiadaj^ tak znaczn^ ilosc koni. Wysoka cena na konie rzezne oraz wysoka cena na odehowane zrebaki stanowi w dalszym ci^gu zachet^ do ich hodowli. Cena wypracowanego, ale utrzymanego w dobrej kondyeji, konia, si$ga nawet 15 000 zlotych, a cena odehowanego rocznego zrebaka wynosi okolo 11 000 zlotych. Przedstawiona wysokosc plonöw i wynikow hodowlanych udowadnia, iz Zulawy, mimo ze nie osi^gn^ly jeszcze mozliwego dla siebie poziomu gospodarczego, s$ juz regionem zamoznym. Stopien zamoznosci rolniköw w tym regionie jest dose zroznicowany, mimo ze gospodaruj^ na roli mniej wi^cej jednakowej. Wsz^dzie ziemia jest tu zyzna. Najwi^ksze efekty gospodarcze uzyskuj^ rolnicy maj^cy w swoim posiadaniu okolo 20 hektarow i stale doskonal^cy swojq gospodark§. Taki obszar gospodarstw pozwala na wlasciwy plodozmian i utrzymanie wi^kszego arealu l^k i pastwisk, niezb^dnego przy rozwini^tej hodowli bydla. 25  Jako przyklad warto tu przytoczyc efekty produkcyjne przoduj^cej wsi Stogi w powiecie malborskim. Pracuj^c nad pami^tnikami obj^lem badaniem osiemnastu gospodarzy na trzydziesci siedem gospodarstw istniejqcych w Stogach. Gospodarze pochodz^ z röznych regionöw kraju, najliczniej reprezentowana jest Kielecczyzna. Tu na Zulawach uczyli si^ gospodarowania, jak zreszt^ wszyscy tutejsi rolnicy, lecz w swoich dociekaniach dalece wyprzedzili innych. Dia scislosci dokumentu prezentujQ nazwiska gospodarzy: Stanislaw Kowalczyk, Franciszek Komasara, Piotr Robak, Adam Paluch, Stanislaw Komasara, Jan Wotkowski, Jan Cegla, Adam Jabionski, Wladyslaw Samborski, Wladyslaw Cegla, Feliks Golecki, Jan Marchaj, Stanislaw Marchaj, Wladyslaw Pidek, Jözef Paprot, Stanislaw Gustaw, Bronislaw Schab, Jozef Kowalczyk. Po dziesieciu latach funkcjonowania nowej polityki rolnej, podj^tej przez Biuro Polityczne KC PZPR i Prezydium NK ZSL w 1957 roku, warto bylo zbadac efekty produkcyjne skutköw tej polityki. Oto, co zastalem w Stogach. Juz w 1967 roku wies ta wysiewala 207 kilogramöw czystego skladnika nawozow mineralnych na jeden hektar uzytköw rolnych i 290 kg czystego skladnika nawozow na l^ki i pastwiska. Srednia na kazdy hektar wynosila 226 kilogramow. Gospodarze Stogow, obok innych czynniköw, przede wszystkim w ilosci stosowanego nawozu sztucznego upatruj^ tajemnicQ swojej wysokoprodukcyjnej gospodarki. Wies Stogi w 1967 roku uzyskala przeci^tn^ wydajnosc z hektara 40 kwintali ztooz, podczas gdy powiat Malbork uzyskal tylko 33 kwintale. Röznica 7 kwintali na kazdym hektarze ma niebagatelne znaczenie w gospodarce tego regionu ukazuj^c, jakie jeszcze tkwi^ rezerwy w gospodarce zulawskiej. W buraku cukrowym powiat uzyskal 392 kwintale z 1 hektara, w Stogach — srednio 480 kwintali. W rzepaku powiat osi^gn^l 25,3 kwintala, w Stogach — 26,9 kwintala. W zbiorach siana powiat uzyskal srednio 57,6 kwintala, we wsi — 79 kwintali, ktöre rolniköw ze Stogow nie zadowalaj^, gdyz w ich przekonaniu irulawskie l$ki winny dawac przynajmniej 100 kwintali siana z hektara. Adam Jablonski na przyklad uzyskal przy dobrej piel^gnacji i nawozeniu 145 kwintali siana z jednego hektara l^ki. Dzi^ki uzyskiwaniu w Stogach duzo wyzszych plonöw w zestawieniu z powiatem bardzo korzystnie zarysowal si$ tarn rozwöj hodowli, jako nast^pstwo wzrostu bazy paszowej. W powiecie malborskim w 1967 roku obsada bydla na 100 hektarow wynosila 67,4 sztuki, natomiast we wsi Stogi 108 sztuk. W powiecie na 100 hektarow przypadalo 31 kröw, w Stogach 46. Jeszcze wi^ksza dysproporcja zarysowala si^ w tymze roku w hodowli 26  trzody chlewnej. W powiecie spis wykazal na 100 hektaröw 47,8 sztuki, w Stogach 101 sztuk. Duze dysproporcje istniej^ takze w ilosci mleka uzyskiwanego od jednej krowy. O ile powiat uzyskal srednio 2926 litrow od krowy rocznie, to w Stogach wydajnosc ta wynosila 4580 litrow. Zwraca si^ tutaj bardzo duzo uwagi na jakosc stada i wysokoprodukcyjnych dojek. Warto przytoczyc, ze z kazdego biez^cego hektara rolnicy Stogow sprzedajq panstwu 229,4 kilograma mi^sa i 1567 litrow mleka, a ponajlto liczne hodowlane jalowki. Mimo ze rolnicy wsi Stogi maj^ duz^ przewagQ w plonach nad uzyskiwanymi przez powiat, niemniej nie to najwyzsze plony, jakie zanotowano na Zulawach. Bywaly tu wypadki, ze osi^gano nawet 60—70 kwintali pszenicy z jednego hektara. Pozwala to na stwierdzenie, ze jeszcze nie wiemy, ile przy dobrych zabiegach piel^gnacyjnych, dobrym nawozeniu gleby i doborze wysokoplennego ziarna mozemy oczekiwac od zulawskiej ziemi. Jesli na pocz^tku gospodarowania na Zulawach mozna bylo powiedziec, ze tutejsi rolnicy byli w swej masie najubozszymi ludzmi, a ten zamozny i urodzajny region byl najbardziej zaniedbany gospodarczo w porownaniu do innych regionow w kraju, dziö sytuacja przedstawia si$ odwrotnie. Tutejsi rolnicy, to swiatli gospodarze, zamozni, ufaj^cy w swoje sily i umiej^tnosci gospodarowania. Stale pogl^biana wiedza w zakresie rolnictwa i prowadzone doswiadczenia w gospodarstwach przyniosly im nalezny szacunek wladz i dobre warunki egzystencji. Rblnicy indywidualni duzo inwestuj^ w budownictwo zagröd, w zakup maszyn rolniczych, w wyposazenie mieszkan w rozny sprzQt niezb^dny w tutejszych warunkach gospodarowania. Motocykl, pralka elektryczna, telewizor stanowi^ tu przedmioty codziennego uzytku. W cbraz liczniejszych gospodarstwach znajduj^ si$ lodowki i mechaniczne dojarki krow. Te ostatnie s$ niezb^dne, gdyz dojenie kilku, a nawet kilkunastu, krow dziennie, przy duzej ich mlecznosci, to praca wcale nielatwa i wymagajqca znacznej ilosci czasu. Nie znane s^ wysokosci nakladöw inwestycyjnych rolnikbw w skali Zulaw. Nikt takiej statystyki nie prowadzi, chociaz na pewno bylaby wielce pbuczaj^ca. Nie posiadaj^c danych z tej dziedziny, pragn$ przedstawic naklady inwestycyjne tylko przebadanych przeze mnie rolnikow polowy wsi Stogi. Otoz w ci^gu 10 lat, od 1957 do 1967 roku, osiemnastu gospodarzy w Stogach wydalo na budowQ pomieszczen i remonty budynkow 5 milionow 841 tysi^cy zlotych i na zakup maszyn i narz^dzi rolniczych ponad 1 milion 320 tysi^cy zlotych. Powstalo tu kilka nowych domöw mieszkalnych, lecz przede wszystkim pobudowane zostaly obory, stodoly, chlewnie, garaze i silosy oraz szereg innych obiektöw. 27  W Stogach (trzydziestu siedmiu gospodarzy) znajduje siQ 23 samochody osobowe, a z osiemnastu badanych gospodarstw w 1967 roku kazdy rolnik posiadal pralk^, osmiu mialo lodowki, dziesi^ciu motocykle i pi^tnastu samochody osobowe. Ludnosc wsi zulawskich duzo uwagi poswi^ca ksztalceniu dzieci w röznych zawodach, co w nast^pstwie powoduje duzy odplyw mlodych do miast. We wspomnianej wsi Stogi aktualnie uczy siQ dwadziescia jeden dzieci w szkolach srednich röznego typu i jedno studiuje w Wyzszej Szkole Rolniczej w Olsztynie. Dotychczas szkol^ sredni^ ukohczylo czternascie osöb, z ktörych czqsc pracuje na gospodarstwach rodzicow. Mozna zalozyc w prowadzonych przeze mnie badaniach pewnq poprawk$, ale wsröd badanych przeze mnie osiemnastu gospodarzy utrzymanie jednego pracuj^cego w rolnictwie w tutejszej wsi ksztaltuje si$ miesi^cznie w granicach 1344 zlotych. Aktualnie, nawet przy dose duzym zmechanizowaniu prac polowych i dobrej dzialalnosci kölka rolniczego w tej wsi, na 100 hektaröw uzytkow rolnych pracuje w Stogach 23,2 osoby. Ostatnimi laty gospodarze zulawscy wykazali duze zainteresowanie kupnem samochodow. Nieprawdziwe byloby jednak twierdzenie, ze kazdego zulawskiego rolnika stac na tak kosztowny srodek lokomoeji jak samochod. Pierwsza jest sn'opowi^zalka, kosiarka, kopaezka i wiele innego sprzQtu. Pierwsze jest zbudowanie dobrej obory, cz^sto zmechanizowanej, pierwszy jest dom mieszkalny, obszerny, z piQtrem, widny, juz coraz czqsciej z centralnym ogrzewaniem, dose cz^sto z lazienk^. Dom taki, w ktörym zyje siQ wygodnie, kulturalnie. Dlatego tez rolnicy najpierw inwestuj^ w sprz^t i te urz^dzenia, ktöre s$ najbardziej potrzebne, a gdy juz gospodarstwo zostanie wyposazone we wszystko, co niezb^dne do produkeji, wöwezas przychodzi czas na kupno drogiego srodka lbkomocji. Ostatnimi laty na wsi zulawskiej przybywa coraz wi^cej samochodow osobowrych. Zeby dac obraz rozwoju motoryzaeji na terenie powiatow typowo zulawskich, warto przytoczyc, ze w powiecie Nowy Dwör Gdahski w czerwcu 1969 roku w r^kach indywidualnych posiadaczy znajdowaly siQ 54 ciqgniki, 2270 motoeykli i 229 samochodow osobowyeh. W drugim powiecie typowo zulawskim, jakim jest Malbork, indywidualni wlasciciele posiadaj^ 67 ci^gniköw, 3726 motoeykli i 714 samochodow osobowyeh. W powiecie Elblqg, ktory ma polowQ ziem zulawskich i polowQ terenu wyzynnego, w r^kach indywidualnych posiadaczy znajduje siQ 49 ci^gnikow, 2273 motocykle i 195 samochodow osobowyeh. W powiecie Pruszcz Gdahski, obejmuj^cym röwniez czqsc Zulaw i czqsc terenu wyzynnego, znajduje si^ 112 ciqgnikow, 3450 motoeykli i 567 samochodow osobowyeh. 28  Przytaczajqc te liczby trzeba tu podkreslic, ze liozba ci^gniköw i samochodöw osobowych bylaby na pewno niewspölmiernie wi^ksza, gdyby byly one w sprzedazy döwolnej. Jak wiadomo, produkowane ci^gniki kierowane przede wszystkim do Panstwowych Gospodarstw Rolnych, POM-ow i kölek rolniczych, a samochody, ktörych produkcja nie nadqza jeszcze za zapotrzebowaniem, sq sprzedawane na talony i trzeba na nie czekac w dose dlugiej kolejce. Obserwuj^c dorobek Zulawian nie mozna ustrzec sie refleksji, jak stosunkowo szybko dorobili sie oni wysokich plonöw w produkeji roslinnej, pieknej hodowli i dobrych warunköw egzystencji. Jest to na pewno wynikiem dobrych gleb, ktöre rolnicy poznali i doprowadzili do odpowiedniej wydajnosci, ale takze rezultatem wielkiej pracowitosci ludzi Zulaw, dalekowzrocznej polityki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w stosunku do wsi i rolnictwa. Ta sluszna polityka dopomogla pahstwowym gospodarstwom rolnym osi^gn^c wysokq produkcyjnosc i zachecila indywidualnych rolniköw do intensywnego gospodarowania. Ktöz by mögt przypuszczac, ze tak potocz^ sie losy jednego pokolenia Zuiawian? Przyjechali tu niemal wszyscy bez niczego, przywoz^c z sobq jedynie szczery zapal do pracy, ehec stworzenia sobie lepszych warunköw, niz je mieli w Polsce przedwrzesniowej, i niew^tpliwie chec sluzenia sw'ojej robotniczo-chlopskiej Ojczyznie. Wielu osadniköw w przyst^pie szczerosci möwi bez oslonek: „Narobic sie tu trzeba, nachodzic w tych gumowych butach, ale nigdy nie s^dzilem, ze bede tak bogaty”. Te ogromne przemiany w zyciu spoleczenstwa dokonaly sie w jednym pokoleniu w okresie ludowladztwa. Droga do odrestaurowania Zulaw, do osi^gniecia tego, co zostalo zdobyte, nie byla prosta ani latwa. Trzeba bylo wielkich wyrzeczen i samozaparcia, trzeba bylo pokonac liczne trudnosci, 'by region ten stal sie jednym z czolowych w kraju, a ludzie tu zyj^cy czuli sie dobrze. Szczegölowo opowiedz^ o tym sami dzialacze zulawscy. Oni najlepiej przedstawi^ czytelnikom, sk^d tu przyszli, czym byli i czym sq dzisiaj, ile poniesli trudu, ile pokonali przeszköd, nim wypracowali sobie pozycje w srodowisku i te efekty, ktöre w licznych wypadkach na pewno zadziwi^ czytelnika, bo to, co uczynili, jest naprawde wielkie i bedzie wiekopomne. 1  WSPOMNIENIA OSADNIKOW ZUtAWSKICH  jakich gospodaruj^cy tu do roku 1939 Niemrosn^ tu wielkie obszary buraka cukrowego, n$c$ wzrok wielkie polacie ozimego rzepaku, siQ w swietnej oprawie zielonych obszaröw l^k ^ ^ ^ Pas3 °gromne stada wspanialych czarno-bia^ <2;° ^ ^z Panstwowych Gospodarstw Rolnych, kilka stad S* ^ <tr "^dukcyjnych i spore stada swietnie utrzymanego bydla ^ *4? ^ ^./widualnych rolniköw. ^ A ^.<?$£e duzo, bo na Zulawach zamieszkuje na wsi mniej luder* jp £ §* i^^trze kwadratowym niz w innych rejonach kraju. Obok * ^ ospodarstw Rolnych, zajmuj^cych. ponad 50 procent ogöl** <z> ^ Zulaw, prawie 13 500 gospodarstw chlopskich zamyka si$ ^ ^ 7 do 20 hektaröw. r^k do pracy wypelniajq na tych ziemiach maszyny rolnipuj^ mlodziez, ktöra duz$ fal$ odplywa ze wsi do miast m pracQ i naukq. nac blizej czytelnika z tym pi^knym i zamoznym regionem, ^t/CZQ wedlug danych ze spisu z czerwca 1969 roku, ze obszar Zulaw obejmuje 194 830 hektaröw. Z tego obszaru 149 panstwowych gospodarstw rolnych ma w swym wladaniu 110 096 hektaröw, spöldzielnie produkcyjne — 2 032 hektary, osrodki kölek rolniczych uprawiajq 1131 hektaröw i rolnicy indywidualni gospodaruj^ na 80-966 hektarach. Pod upraw^ klosowych znajduje siQ obecnie 53,5 procent ogölnego arealu, z tego pod upraw^ pszenicy 40,8 procent, pod upraw^ zyta 1,9 procent. Reszta obszaru obj^ta jest upraw$ j^czmienia i owsa oraz mieszanek klosowych. Uprawy buraka cukrowego zajmuj^ 8,5 procent gruntöw, z tego w panstwowych gospodarstwach rolnych, nie dysponuj^cych dostateczn^ liczb^ ludzi do ich obröbki 4,3 procent i 11,6 procent w gospodarce indywidualnej. Rzepak ozimy jest wysiewany na terenie zajmuj^cym 0,5 procent ogölnej powierzchni, z tego w panstwowych gospodarstwach rolnych znajduje siq 0,9 procent arealu i w gospodarstwach indywidualnych 0,2 procent posiadanego arealu. Pod uprawy konopi znajduje siQ aktualnie 1,5 procent arealu. Uprawiaj^ je tylko indywidualni rolnicy. Warzywa zajmujq 1,1 procent arealu, ziemniaki 7,2 procent, z tego w panstwowych gospodarstwach rolnych tylko 0,5 procent, natomiast w gospodarstwach indywidualnych rolniköw, ze wzgl^du na hodowl$ swin, 11,9 procent chlopskiego arealu. Str^czkowe jadalne zajmuj^ 1,9 procent, natomiast okopowe pastewne, ze wzgl^du, ze jest to region hodowlany, zajmuj^ 18,1 procent arealu. Panstwowe Gospodarstwa Rolne przeznaczyly pod pastewne 29 procent swego arealu, natomiast gospodarka chlopska 10,1 procent. Peluszka i wyka zajmuj^ tylko 1 procent ogöI^*~ nego arealu, natomiast str^czkowe i zbozowo-str%czkowe 7,6 procenta ogölnego arealu. KoniczynQ uprawia siQ tu na 1,9 procenta arealu, lucer23  üpuuaiue cctiK.uwiLt;j oo,o, iictiuuuasi w pansiwuwtJj 01,1 KWimaia. ' Wyzszy plon zböz w Panstwowych Gospodarstwach Rolnych jest kiem coraz lepszej gospodarnosci PGR-öw, a 'takze stosowania przez wyzszych dawek nawozöw mineralnych. S3 one tez dobrq baz^ nasien n$ dla rozwijaj^cej si$ gospodarki chlopskiej. W buraku cukrowym Zulawy osi^gn^ly za rok 1968 zbiory sredni» z 1 hektara 390 kwintali, z czego w gospodarce panstwowej 374 kwin tale i w gospodarce chlopskiej 394 kwintale. Wyzsze nieco plony w bu raku w gospodarce chlopskiej wynikaj^ z wi^kszej obsady ludzkiej zu 100 hektaröw uzytköw rolnych niz w gospodarce panstwowej. Jak wiado mo, burak cukrowy jest dose pracochlonny w swej obröbce. Rzepak zi mowy przyniösl na Zulawach w 1968 roku plon z 1 hektara 24,6 kwin tala, z czego w Panstwowych Gospodarstwach Rolnych 26,1 kwintal« i w gospodarce chlopskiej 23,5 kwintala. Wybitnie podniosla si$ na 2ulawach wartosc uzytköw zielonych. Prze ci^tna z 1 hektara siana wynosila 57,3 kwintala, z mal^ przewagq na korzysc gospodarki indywidualnej. Oczywiscie, ze w tej dziedzinie jest jeszcze wiele do zrobienia, gdy: taka wydajnosc na dobrych glebach jest absolutnie za niska. Obok dobrze rozwini^tej produkeji roslinnej rozwija siQ takze produkeja zwierz^ca, szczegölnie hodowla bydla, w tym röwniez bydla za rodowego. Wojewödztwo gdanskie, a szczegölnie 2ulawy, dostarcza swö material hodowlany do wielu wojewödztw kraju, a obok tego wypelnic duze zadania w dziedzinie eksportu. Za wyehöw materialu hodowlaneg( rolnicy posiadaj^cy wysokomleczne krowy pozostaj^ce pod stal^ kontrola, wpisane do ksi^g wojewödzkich i krajowych, otrzymuj^ za odhodowane jalöwki i buhaje wysokie ceny. Oto dla przykladu zacielona jalöwka z jednostronnym pochodzeniem kosztuje tu w granicach 14 00( ^ zlotych, natomiast z obustronnym pochodzeniem ponad 20 000 zlotych "zaleznie od ci^zaru sztuki i czasu zacielenia. Hodowla na 2ulawach pozostawia jeszcze wiele do zyezenia, ale osi^gn^la juz duze rozmiary. Swiadcz^ o tym nast^puj^ce liezby: 24  Na calym obszarze Zulaw w roku 1969 znajdowalo si$ 113 091 sztuk bydla, 68 074 sztuki trzody chlewnej, 12 878 oiwiec i 14 614 koni. Na 100 hektarow uzytköw rolnych przypada 77,1 sztuki bydla, 46,6 sztuki trzody chlewnej, 8,7 sztuki owiec i 9,9 sztuki koni. Panstwowe Gospodarstwa Rolne maj^ 45 837 sztuk bydla, w tym 17 303 krowy. Trzody chlewnej PGR-y majg. 9118 sztuk. Panstwowe Gospodarstwa Rolne s$ aktualnie nastawione przede wszystkim na chöw bydla, z röwnoczesnym odchowem bydla zarodowego zaröwnb dla potrzeb miejscowej gospodarki chlopskiej, jak i zasilania innych wojewödztw kraju oraz dla odbiorcöw zagranicznych. W indywidualnych gospodarstwach chlopskich znajduje si$ aktualnie 66 883 sztuki bydla, w tym 29 673 krowy, co stanawi obsadQ 84,1 sztuki na 100 hektarow uzytköw rolnych. Trzody chlewnej w gospodarce chlopskiej jest 54 135 sztuk, co stanowi obsad^ 68 sztuk na 100 hektarow. Owiec w gospodarstwach chlopskich znajduje siQ 12 483 sztuki, co daje obsad^ 15,7 sztuki na 100 hektarow uzytköw rolnych. Panstwowe gospodarstwa rolne owiec nie hoduj^, poniewaz depresyjny teren nie pozwala na szerszy rozwöj tej gal^zi hodowli. Mimo duzych dostaw sprz^tu mechanicznego na teren Zulaw utrzymuje si$ nadal znaczna liczba koni w gospodarstwach chlopskich. Obsada koni w panstwowych gospodarstwach rolnych si^ga obecnie tylko 2,3 sztuki na 100 hektarow uzytköw, natomiast w gospodarstwach chlopskich jest wysoka, bo osi^ga 16,4 sztuki na 100 hektarow. Stan ten wynika stqd, ze Panstwowe Gospodarstwa Rolne s^ bardziej zmechanizowane niz indywidualne gospodarstwa chlopskie. Ale nie jest to jedyna przyczyna, ze indywidualni gospodarze posiadaj^ tak znacznq ilosc koni. Wysoka cena na konie rzezne oraz wysoka cena na odchowane zrebaki stanowi w dalszym ci^gu zachQto do ich hodowli. Cena wypracowanego, ale utrzymanego w dobrej kondycji, konia, si$ga nawet 15 000 zlotych, a cena odchowanego rocznego zrebaka wynosi okolo 11 000 zlotych. Przedstawiona wysokosc plonöw i wyniköw hodowlanych udowadnia, iz Zulawy, mimo ze nie osi^gn^ly jeszcze mozliwego dla siebie poziomu gospodarczego, sq juz regionem zamoznym. Stopien zamoznosci rolniköw w tym regionie jest dose zröznicowany, mimo ze gospodaruj^ na roli mniej wi^cej jednakowej. Wsz^dzie ziemia jest tu zyzna. Najwi^ksze efekty gospodarcze uzyskuj^ rolnicy maj^cy w swoim posiadaniu okolo 20 hektarow i stale doskonal^cy swojq gospodark^. Taki obszar gospodarstw pozwala na wlasciwy plodozmian i utrzymanie wi^kszego arealu l^k i pastwisk, niezb^dnego przy rozwini^tej hodowli bydla. 25  Jako przyklad warto tu przytoczyc efekty produkcyjne przoduj^cej wsi Stogi w powiecie malborskim. Pracuj^c nad pami$tnikami obj^lem badaniem osiemnastu gospodarzy na trzydziesci siedem gospodarstw istniej^cych w Stogach. Gospodarze pochodz^ z roznych regionow kraju, najliczniej reprezentowana j-est Kielecczyzna. Tu na Zulawach uczyli si^ gospodarowania, jak zresztq wszyscy tutejsi rolnicy, lecz w swoich dociekaniach dalece wyprzedzili innych. Dia scislosci dokumentu prezentuj^ nazwiska gospodarzy: Stanislaw Kowalczyk, Franciszek Komasara, Piotr Robak, Adam Paluch, Stanislaw Komasara, Jan Wotkowski, Jan Cegla, Adam Jabionski, Wladyslaw Samborski, Wladyslaw Cegla, Feliks Golecki, Jan Marchaj, Stanislaw Marchaj, Wladyslaw Pidek, Jozef Paprot, Stanislaw Gustaw, Bronislaw Schab, Jozef Kowalczyk. Po dziesieciu latach funkcjonowania nowej polityki rolnej, podj^tej przez Biuro Polityczne KC PZPR i Prezydium NK ZSL w 1957 roku, warto bylo zbadac efekty produkcyjne skutköw tej polityki. Oto, co zastalem w Stogach. Juz w 1967 roku wies ta wysiewala 207 kilogramow czystego skladnika nawozow mineralnych na jeden hektar uzytköw rolnych i 290 kg czystego skladnika nawozow na l%ki i pastwiska. Srednia na kazdy hektar wynosila 226 kilogramow. Gospodarze Stogow, obok innych czynniköw, przede wszystkim w ilosci stosowanego nawozu sztucznego upatruj^ tajemnicQ swojej wysokoprodukcyjnej gospodarki. Wies Stogi w 1967 roku uzyskala przeci^tn^ wydajnosc z hektara 40 kwintali zhöz, podczas gdy powiat Malbork uzyskal tylko 33 kwintale. Röznica 7 kwintali na kazdym hektarze ma niebagatelne znaczenie w gospodarce tego regionu ukazuj^c, jakie jeszcze tkwi^ rezerwy w gospodarce zulawskiej. W buraku cukrowym powiat uzyskal 392 kwintale z 1 hektara, w Stogach — srednio 480 kwintali. W rzepaku powiat osi^gnql 25,3 kwintala, w Stogach — 26,9 kwintala. W zbiorach siana powiat uzyskal srednio 57,6 kwintala, we wsi — 79 kwintali, ktöre rolnikow ze Stogow nie zadowalaj^, gdyz w ich przekonaniu zrulawskie l^iki winny dawac przynajmniej 100 kwintali siana z hektara. Adam Jablonski na przyklad uzyskal przy dobrej piel^gnacji i nawozeniu 145 kwintali siana z jednego hektara l^ki. Dzi^ki uzyskiwaniu w Stogach duzo wyzszych plonow w zestawieniu z powiatem bardzo korzystnie zarysowal siq tarn rozwoj hodowli, jako nast^pstwo wzrostu bazy paszowej. W powiecie malborskim w 1967 roku obsada bydla na 100 hektarow wynosila 67,4 sztuki, natomiast we wsi Stogi 108 sztuk. W powiecie na 100 hektarow przypadalo 31 kröw, w Stogach 46. Jeszcze wi^ksza dysproporcja zarysowala si^ w tymze roku w hodowli 26 <*  trzody chlewnej. W powiecie spis wykazal na 100 hektaröw 47,8 sztuki, w Stogach 101 sztuk. Duze dysproporcje istniej^ takze w ilosci mleka uzyski wanego od jednej krowy. O i'le powiat uzyskal srednio 2926 litrow od krowy rocznie, to w Stogach wydajnosc ta wynosila 4580 litrow. Zwraca siQ tutaj bardzo duzo uwagi na jakosc stada i wysokoprodukcyjnych dojek. Warto przytoczyc, ze z kazdego biez^cego hektara rolnicy Stogöw sprzedaj$ panstwu 229,4 kilograma mi^sa i 1567 litrow mleka, a pona^lto liczne hodowlane jalöwki. Mimo ze rolnicy wsi Stogi maj^ duz$ przewag^ w plonach nad uzyskiwanymi przez powiat, niemniej nie to najwyzsze plony, jakie zanotowano na Zulawach. Bywaly tu wypadki, ze osi^gano nawet 60—70 kwintali pszenicy z jednego hektara. Pozwala to na stwierdzenie, ze jeszcze nie wiemy, ile przy dobrych zabiegach piel^gnacyjnych, dobrym nawozeniu gleby i doborze wysokoplennego ziama mozemy oczekiwac od zulawskiej ziemi. Jesli na pocz^tku gospodarowania na Zulawach mozna bylo powiedziec, ze tutejsi rolnicy byli w swej masie najubozszymi ludzmi, a ten zamozny i urodzajny region byl najbardziej zaniedbany gospodarczo w porownaniu do innych regionow w kraju, dzis sytuacja przedstawia si$ odwrotnie. Tutejsi rolnicy, to swiatli gospodarze, zamozni, ufaj^cy w swoje sily i umiej^tnosci gospodarowania. Stale pogl^biana wiedza w zakresie rolnictwa i prowadzone doswiadczenia w gospodarstwach przyniosly im nalezny szacunek wladz i dobre warunki egzystencji. Rolnicy indywidualni duzo inwestuj^ w budownictwo zagrod, w zakup maszyn rolniczych, w wyposazenie mieszkan w rozny sprz^t niezb^dny w tutejszych warunkach gospodarowania. Motocykl, pralka elektryczna, telewizor stanowi^ tu przedmioty codziennego uzytku. W c'oraz liczniejszych gospodarstwach znajdujq siQ lodowki i mechaniczne dojarki krow. Te ostatnie sq niezb^dne, gdyz dojenie kilku, a nawet kilkunastu, krow dziennie, przy duzej ich mlecznosci, to praca wcale nielatwa i wymagajqca znacznej ilosci czasu. Nie znane s^ wysokosci nakladow inwestycyjnych rolnikdw w skali Zulaw. Nikt takiej statystyki nie prowadzi, chociaz na pewno bylaby wielce pbuczaj^ca. Nie posiadaj^c danych z tej dziedziny, pragn$ przedstawic naklady inwestycyjne tylko przebadanych przeze mnie rolnikow polowy wsi Stogi. Otoz w ci^gu 10 lat, od 1957 do 1967 roku, osiemnastu gospodarzy w Stogach wydalo na budowQ pomieszczen i remonty budynkow 5 milionöw 841 tysi^cy zlotych i na zakup maszyn i narz^dzi rolniczych ponad 1 milion 320 tysi^cy zlotych. Powstalo tu kilka nowych domow mieszkalnych, lecz przede wszystkim pobudowane zostaly obory, stodoly, chlewnie, garaze i silosy oraz szereg innych obiektow. 27  W Stogach (trzydziestu siedmiu gospodarzy) znajduje si^ 23 samochody osobowe, a z osiemnastu badanych gospodarstw w 1967 roku kazdy rolnik posiadal pralk<?, osmiu mialo lodöwki, dziesi^ciu motocykle i pi^tnastu samochody osobowe. Ludnosc wsi zulawskich duzo uwagi poswi^ca ksztalceniu dzieci w röznych zawodach, co w nast^pstwie powoduje duzy odplyw mlodych do miast. We wspomnianej wsi Stogi aktualnie uczy si^ dwadziescia jeden dzieci w szkolach srednich röznego typu i jedno studiuje w Wyzszej Szkole Rolniczej w Olsztynie. Dotychczas szkol^ sredni^ ukonczylo czternascie osöb, z ktörych czqsc pracuje na gospodarstwach rodzicöw. Mozna zalozyc w prowadzonych przeze mnie badaniach pewn^ poprawk$, ale wsröd badanych przeze mnie osiemnastu gospodarzy utrzymanie jednego pracuj^cego w rolnictwie w tutejszej wsi ksztaltuje siQ miesi^cznie w granicach 1344 zlotych. Aktualnie, nawet przy dose duzym zmechanizowaniu prac polowych i dobrej dzialalnosci kölka rolniczego w tej wsi, na 100 hektaröw uzytkow rolnych pracuje w Stogach 23,2 osoby. Ostatnimi laty gospodarze zulawscy wykazali duze zainteresowanie kupnem samochodöw. Nieprawdziwe byloby jednak twierdzenie, ze kazdego zulawskiego rolnika stac na tak kosztowny srodek lokomoeji jak samochöd. Pierwsza jest snbpowi^zalka, kosiarka, kopaezka i wiele innego sprz^tu. Pierwsze jest zbudowanie dobrej obory, cz^sto zmechanizowanej, pierwszy jest dom mieszkalny, obszerny, z pi^trem, widny, juz coraz cz$sciej z centralnym ogrzewaniem, dose cz^sto z lazienkq. Dom tak'i, w ktörym zyje si^ wygodnie, kulturalnie. Dlatego tez rolnicy najpierw inwestuj^ w sprz^t i te urz^dzenia, ktöre s$ najbardziej potrzebne, a gdy juz gospodarstwo zostanie wyposazone we wszystko, co niezb^dne do produkeji, wöwezas przychodzi czas na kupno drogiego srodka lbkomocji. Ostatnimi laty na wsi zulawskiej przybywa coraz wi^cej samochodöw osobowyeh. 2eby dac obraz rozwoju motoryzaeji na terenie powiatöw typowo zulawskich, warto przytoczyc, ze w powiecie Nowy Dwör Gdahski w czerwcu 1969 roku w r^kach indywidualnych posiadaczy znajdowaly si^ 54 ci^gniki, 2270 motocykli i 229 samochodöw osobowyeh. W drugim powiecie typowo zulawskim, jakim jest Malbork, indywidualni wlasciciele posiadaj^ 67 ciqgniköw, 3726 motocykli i 714 samochodöw osobowyeh. W powiecie Elbing, ktöry ma polowQ ziem zulawskich i polow^ terenu wyzynnego, w r^kach indywidualnych posiadaczy znajduje siQ 49 ci$gniköw, 2273 motocykle i 195 samochodöw osobowyeh. W powiecie Pruszcz Gdahski, obejmuj^cym röwniez cz^sc Zulaw i czqsc terenu wyzynnego, znajduje si$ 112 ci^gniköw, 3450 motocykli i 567 samochodöw osobowyeh. 28  Przytaczajqc te liczby trzeba tu podkreslic, ze liczba ci^gnikaw i samochodöw osobowych bylaby na pewno niewspölmiernie wi^ksza, gdyby byly one w sprzedazy dowolnej. Jak wiadomo, produkowane ci^gniki kierowane przede wszystkim do Panstwowych Gospodarstw Rolnych, POM-6w i kölek rolniczych, a samochody, ktorych produkcja nie nad^za jeszcze za zapotrzebowaniem, sprzedawane na talony i trzeba na nie czekac w dose dlugiej kolejce. Obserwuj^c dorobek Zulawian nie mozna ustrzec si$ refleksji, jak stosunkowo szybko dorobili si^ oni wysokich plonow w produkeji roslinnej, pi^knej hodowli i dobrych warunkow egzystencji. Jest to na pewno wynikiem dobrych gleb, ktöre rolnicy poznali i doprowadzili do odpowiedniej wydajnosci, ale takze rezultatem wielkiej pracowitosci ludzi Zulaw, dalekowzrocznej polityki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w stosunku do wsi i rolnictwa. Ta sluszna polityka dopomogla panstwowym gospodarstwom rolnym osi^gnqc wysokq produkcyjnosc i zach^cila indywidualnych rolnikow do intensywnego gospodarowania. Ktöz by mögt przypuszczac, ze tak potocz^ siQ losy jednego pokolenia Zulawian? Przyjechali tu niemal wszyscy bez niczego, przywoz^c z sobq jedynie szczery zapal do pracy, ch^c stworzenia sobie lepszych warunkow, niz je mieli w Polsce przedwrzesniowej, i niew^tpliwie ch^c sluzenia swtajej robotniczo-chlopskiej Ojczyznie. Wielu osadnikow w przyst^pie szczerosci mowi bez oslonek: „Narobic si^ tu trzeba, nachodzic w tych gumowych butach, ale nigdy nie s^dzilem, ze b$d^ tak bogaty”. Te ogromne przemiany w zyciu spoleczenstwa dokonaly si^ w jednym pokoleniu w okresie ludowladztwa. Droga do odrestaurowania Zulaw, do osi^gni^cia tego, co zostalo zdobyte, nie byla prosta ani latwa. Trzeba bylo wielkich wyrzeczen i samozaparcia, trzeba bylo pokonac liczne trudnosci, by region ten stal si^ jednym z czolowych w kraju, a ludzie tu zyj^cy czuli dobrze. Szczegölowo opowiedz^ o tym sami dzialacze zulawscy. Oni najlepiej przedstawi^ czytelnikom, sk$d tu przyszli, czym byli i czym sq dzisiaj, ile poniesli trudu, ile pokonali przeszköd, nim wypracowali sobie pozyej^ w srodowisku i te efekty, ktore w licznych wypadkach na pewno zadziwi^ czytelnika, bo to, co uczynili, jest naprawd^ wielkie i b^dzie wiekopomne. Stefan Andrzejczak Urodzil sie 27IX1916 roku w Hermannshof (Niemcy) jako syn robotnika rolnego przebywaj^cego tarn na pracach sezonowych. Po powrocie do domu i osiggnieciu dojrzalego wieku angazuje sie w prace spolecznq. W roku 1938 byl organizatorem kölka rolniczego we wsi Deszczyn, powiat Sieradz, i jego prezesem do czasu wybuchu wojny. Do Sobieszewa przybywa w 1946 roku. Jest organizatorem Zwi^zku Samopomocy Chlopskiej w gminie, pözniej spöldzielni „Samopomoc Chlopska”, w ktörej pracuje dlugie lata, peinige rözne funkcje az do wiceprezesa Wojewödzkiego Zwi^zku Gminnych Spöldzielni w Gdansku wlqcznie. W czasie pracy konczy Sredni^ szkole ekonomiczn^. Przez kilka lat byl radnym Gminnej Rady Narodowej w Sobieszewie. Od 1958 roku jest radnym Wojewödzkiej Rady Narodowej w Gdansku, a zarazem przewodniczgcym Komisji Drög i Komunikacji. Urodzony spolecznik, zasluzony dzialacz ruchu ludowego, odznaczony wielu medalami, a w§röd nich Zlotym Krzyzem Zaslugi i Krzyzem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, polozyl duze zaslugi w zagospodarowaniu wyspy Sobieszewo, pokonuj^c niejedn^ trudno§6. Napisane przez Stefana Andrzejczaka wspomnienia, to szczegölowa historia zagospodarowania wyspy, odtworzona na podstawie zapisanych przez niego dziesi^tköw brulionöw. Ogölnie möwi^c, pisz^cy te wspomnienia stworzyl przyczynek do historii powstania powojennego zycia w tym ciekawym, godnym uwagi üvodowisku. Powojenne warunki rzucily mnie w 1946 roku na wysps Sobieszewo, polozon^ na tak zwanych Zulawaeh Gdanskich, oddalon^ o pi^tnascie kilometrow na wschod od miasta Gdanska, lez^c^ na trasie Gdansk — Stegna—Sztutowo—Krynica Morska. Jest to wyspa o powierzchni trzech tysi^cy trzystu osiemdziesi^ciu czterech hektarow. Granice jej stanowi^: od wschodu Wisla (Leniwka) Przekop Wisly, od zachodu — Smiala Wisla, od poludnia — Martwa Wisla, od polnocy zas — morze. 3 — Zulawiacy 33  Siedzib^ Gromadzkiej Rady Narodowej jest Sobieszewo. Ponadto na wyspie znajduje siQ wioski: Przegalina, Swibno, Komary, Orle, Sobieszewska Pastwa i Gorki Wschodnie. Ludnosc calej wyspy liczy okolo trzech tysi^cy osöb. Mieszkancy samego Sobieszewa to pracownicy röznych instytucji i zakladöw pracy. Cz^sc ludnosci pracuje na miejscu w Prezydiu.m Gromadzkiej Rady Narodowej, w szkole podstawowej, w Gminnej Spoldzielni ,,Samopomoc Chlopska”, Spoldzielni OszczQdnosciowo-Pozyczkowej, w zlewni mleka, w Centrali Produktöw Naftowych, Osrodku Zdrowia, w osrodkach wczasowych i kolonijnych, na przeprawie promowej itp. Inni, a jest ich spora liczba, dojezdzaj^ do pracy w Tröjmiescie, to jest do Gdanska, Sopotu, Gdyni. Pracuje tarn w stoczniach i portach, w przedsi^biorstwach budowlanych i innych zakladach pracy. Wies Swibno, to miejscowosc odlegla na wschöd od Sobieszewa o siedem kilometröw, polozona wzdiuz lewego brzegu Wisly Leniwki, tuz przy samyra ujsciu do morza, wybudowana na szerokim przeciwpowodziowym wale ochronnym. Jest to wies typowo rybacka, ktörej mieszkancy zrzeszeni s$ w Rybackiej Spoldzielni Pracy „Wyzwolenie”. Drug^ miejscowosc rybackq stanowi wies Gorki Wschodnie, odlegla 0 dwa kilometry na zachöd od Sobieszewa, polozona wzdiuz prawego brzegu Martwej Wisly, tuz przy ujsciu Smialej Wisly do morza. Rybacy tej wioski zrzeszeni w Rybackiej Spoldzielni Pracy „Jednosc”. W miejscowosci tej, u ujscia Smialej Wisly, na obszarze okolo stu hektaröw, znajduje si^ rezerwat ptactwa, b^d^cy pod ochron^ Wojewödzkiego Konserwatora Przyrody w Gdansku, w samej wiosce zas jest Stacja Ornitologiczna Polskiej Akademii Nauk, badaj^ca zycie i przeloty ptaköw wQdrownych. Miejscowosci Przegalina, Komary, Orle i Sobieszewska Pastwa maja Charakter rolniczy. W Przegalinie, polozonej u rozgalQzienia Leniwki 1 Wisly Martwej, zlokalizowana jest przystan i baza remontowa dla lodolamaczy oraz Ekspozytura Pahstwowego Zarz^du Wodnego w Tczewie. Wyspa Sobieszewo znana jest obecnie w kraju jako miejscowosc wczasowo-turystyczna o wyjqtkowo zdrowym klimacie, pi^knej plazy i dobrej komunikacji, posiadaj^ca wszystkie warunki wczasowo-turystyczne. Nie tez dziwnego, ze wiele zakladöw pracy z calego kraju pobudowalo tu swoje osrodki wczasowe i kolonijne. Malo kto z przyjezdnych wczasowiczöw czy turystöw zna historiQ wyspy. Jak wygl^dala ona zaraz po zakonczeniu wojny w 1945 roku, w jakich warunkach zyli tu ludzie, a zwlaszcza rolnicy, nim zostala doprowadzona do stanu, w jakim si$ obecnie znajduje. To, ze nasza wyspa jest ladna i stosunkowo dobrze zagospodarowana, ze jest tak licznie odwiedzana przez wczasowiczöw i turystöw krajowyeh i zagranicznych, zawdzi^czamy w duzym stopniu pomocy panstwa, 34  ale tez nie mniej duzej inicjatywie, ofiarnosci i pracowitosci wielu jej mieszkancöw, ktorzy przybyli tu zaraz po wojnie. Jestem przekonany, ze warto eofn^c si$ w przeszlosc i chociaz pobieznie odtworzyc powojenne* histori«? tej wyspy, pokazac tych, ktorzy wlozyli swoj trud w jej odbudowQ. Chociaz nalezalem do czolowki ludzi, ktorzy w okresie pocz^tkowym byli tu inicjatorami, a zarazem wykonawcami wielu zadan, nie jestem w stanie przytoczyc wszystkich nazwisk pionierow pracujqcych tu na licznych odcinkach. Okazuje si§, ze pamiejc ludzka, chocby najlepsza, jednak czQsto zawodzi. Dlatego s^dz«?, ze pomini^ci b^d^ wyrozumiali, gdy moje wspomnienia ujrz^ swiatlo dzienne. Nie wykluczam röwniez mozliwosci, ze niektore daty b$dq mialy drobne odchylenia; zwlaszcza te, ktore zapisywalem na podstawie informacji udzielonych mi przez osoby znaj^ce wydarzenia. Podejmuj^c siQ opisania dziejow wyspy w latach powojennych czyniQ to w intencji pokazania mlodym, ze to, z czego dzis korzystaj^, nie przyszlo samo, ale jest wynikiem wielkiego wysilku i pracy naszego pokolenia. Wyspa Sobieszewo po drugiej wojnie swiatowej stala si$ miejscowosci^ niejako historyczn^, chociazby z tego wzgl^du, ze stacjonuj^ca tu dobrze uzbrojona i wyposazona czqsc armii hitlerowskiej skapitulowala dopiero w dniu 13 maja 1945 roku, a wi^c pi^c dni po kapitulacji calej armii III Rzeszy. Dowödztwo stacjonuj^cych tu wojsk niemieckich zdaj^c sobie sprawQ, ze los ich zostal przes^dzony, wydalo rozkaz zniszczenia wszystkiego, co stanowilo jakqs wi^kszq wartosc, by nie uzytecznego nie wpadlo w r^ce zwyciQzcow. Nietrudno sobie wyobrazic, w jakim stanie znajdowala si$ wyspa, gdy w dniu 15 maja 1945 roku, a wi$c w trzecim dniu po kapitulacji Niemcöw, armia radziecka przekazala j$ cz^sciowo w r$ce administraeji polskiej. Sprawy zwi^zane z przetransportowaniem jencöw wojennych i likwidaej^ obiektöw wojskowych pozostawaly jeszcze przez kilka miesi^cy w kompeteneji wojsk radzieckich. 'Kiedy wiosn^ 1946 roku przybylem statkiem 2eglugi Gdahskiej do Sobieszewa i wysiadlem na brzeg, zobaczylem tu mnöstwo zielend, a wsrod niej duzo zburzonych i spalonych budynkow. Mimo ze od zakonczenia dzialan wojennych uplyn^l blisko rok czasu, pelno tu bylo sladöw wojny. Cala prawie wyspa pokryta byla roznymi okopami, bunkrami, rowami strzeleckimi. Wsz^dzie pelno bylo napisow: „Achtung! Minen”. W lesie, na drogach i polach walaly si^ szkielety zabitych zwierz^t. Dose cz^sto spotykalo si$ trupy ludzkie lez^ce 3* 35  w rowach, bunkrach czy zaroslach. Ulegaj^c rozkladowi zatruwaly powietrze. Pelno tu bylo rozbitych i spalonych czolgöw, armat, wozow itp. Armia radziecka przekazujqc wyspQ w r^ce administracji polskiej udzielila jej w zagospodarowaniu powaznej pomocy, niemniej stan byl naprawd^ bardzo trudny. Czego nie zniszczyla wojna, zniszczyly istne hordy szabrownicze, ktorych namnozylo si$ bez liku. Dewastowaly one nie tylko rözny sprz^t i urz^dzenia, ale nawet cale budynki. Odnosilismy wrazenie, ze w tych calych zniszczeniach, pod pokrywk^ szabru bylo duzo zlej woli i celowego sabotazu. Jezeli wezmiemy pod uwagQ dodatkow^ okolicznosc, ze Niemcy przed poddaniem si$ celowo zniszczyli urz^dzenia nawigacyjne i zalali wod^ cale obszary 2ulaw Gdanskich, ze potem l§gly si$ tu miliardy wielkich komaröw i innych owadöw, dokuczaj^cych ludziom i zwierz^tom w niemilosierny sposöb, to nietrudno sobie wyobrazic, w jakich warunkach tu siQ zylo, zwlaszcza rolnikom. Wyspa przekazana cz^sciowo w maju 1945 roku w rqce administracji polskiej, otoczona wokolo wod^, praktycznie odciefta byla od swiata. Nie bylo tu zadnego promu czy statku, ktorym mozna bylo dostac siQ na ni^, czy tez z niej wydostac. Nie bylo tez zadnego pol^czenia komunikacyjnego mi^dzy Gdanskiem a Sobieszewem. Pozniej dojazd z najblizszego Gdanska na wyspQ odbywal siQ okazyjnymi samochodami i promem wojskowym. Nie bylo tu poczty ani pol^czenia telefonicznego, nie bylo swiatla elektrycznego, nie bylo nawet sklepu, zeby kupic nafty na oswietlenie mieszkan. Pierwszq placowk^ cywiln^ powolan^ na wyspie stal si^ Panstwowy Zarz^d Wodny w Lozyskach (obecnie miejscowosc ta nazywa si$ Przegalina). Organizatorem i kierownikiem tej bardzo waznej placöwki byl w pierwszym okresie inzynier Henryk Mieszkowski, a od roku 1947 Walenty Frankowski. Placöwka ta odegrala w zyciu wyspy wazna rol^. Zatrudnieni tu pracownicy stanowili w wi^kszosci dobry aktyw spoleczno-polityczny, ktory do chwili obecnej pozytywnie oddzialuje na wiele spraw tutejszego terenu. % Zadaniem Pahstwowego Zarz^du Wodnego bylo zabezpieczenie przeprawy statkow rzecznych przez sluz^ rzecznq w Lozyskach, przeprawy promowej przez WislQ Martw^ w Sobieszewie, przez Wisl$ (Leniwk^) Przekop w Spiewowie (obecnie Swibnie) oraz przygotowanie lodolamaczy do akcji zimowej od ujscia Wisly az do Tczewa. Do zadan tego zarzqdu nalezalo tez usuni^cie wraköw z Wisly, wytyczenie trasy przeplywowej dla statkow oraz umocnienie brzegow rzeki. Jesli si$ wezmie pod uwag$, ze byla to placöwka nowo powolana, bez odpowiedniego sprz^tu i zaplecza technicznego, bez odpowiednio przy36 gotowanych kadr fachowych, stanie si$ jasne, ze stan^la ona przed zadaniem nadzwyczaj trudnym, wymagaj^cym ze strony kierownictwa i pracownikow duzego wysiiku i poswi^cenia. Panstwowy Zarzqd iWodny w Przegalinie chlubnie wywi^zal si^ ze svvoich zadan. Pracownicy tej placöwki wiedzieli, ze od ich pracy zalezy, kiedy zostanie otwarta droga wodna mi^dzy miastami centralnej Polski a wyzwolonym Gdahskiem — miastem, ktöre po wielu latach powröcilo znow do Macierzy. We wrzesniu 1945 roku uruchomiono warsztaty naprawcze, naprawiono urzqdzenia otwieraj^ce i zamykaj^ce bramy sluzowe w Przegalinie, a tym samym umozliwiono przeplyw do Gdanska statkow plyn^cych Wisl$ od strony Tczewa czy tez Elbl^ga. W warsztatach naprawczych przeprowadzono najkonieczniejsze naprawy lodolamaczy i holowniköw, za pomoc^ ktorych mozna bylo usun^c niektore przeszkody zeglugowe na Wisle i dokonac wytyczenia trasy dla zeglugi przez ustawienie boi i sygnalöw swietlnych, otwieraj^c w ten sposöb drogQ wodn^ mi^dzy Gdahskiem i innymi miastami polozonymi nad Wislg. Po dokonaniu tych prac ruszyly pierwsze zestawy barek naladowanych towarami. Liczba ich zwi^kszala si^ w miar^ uplywu czasu. Ponadto wiosn$ 1946 roku Zegluga Gdanska uruchomila regularn^ lini$ pasazersk^ na trasie Gdansk — Sobieszewo — Przegalina — Rybina — Elbing. Ze wzgl^du na to, ze wöwczas nie bylo jeszcze komunikacji autobusowej, uruchomienie statkow pasazerskich na tej trasie oddalo ludnosci naszej wyspy i pozostalych miejscowosci nieocenione uslugi. Duzy wklad pracy dal tu Antoni Kalwasinski, nadzorca wodny. On to z wielkim zapalem i poswi^ceniem usuwal wraki i przeszkody z Wisly, wytyczal trasy dla zeglugi statkow, oczyszczal kanaly odwadniaj^ce pola. Mozna go nazwac wzorem dzialacza partyjnego i spolecznego. Oprocz pracy w swoim zakladzie, wlozyl duzo wysiiku w dzialalnosc partyjn^, Frontu Jednosci iNarodu, rady narodotwej, spöldzielczosci i innych. Drug$ placöwkq na wyspie byl powolany w dniu 10 czerwca 1945 roku Zarz^d Gminny w Swibnie. Pierwszym wojtem zostal Antoni Murawski, osiedleniec z powiatu Tczew, a pierwszym sekretarzem Arseniusz Lewicki, repatriant zza Bugu. Gdy Murawski w koncu sierpnia 1945 roku zrezygnowal ze stanowiska wöjta i wyjechal z wyspy, wojtem zostal Lewicki, a sekretarzem gminnym Mieczyslaw Pulkowski, osiedlony w Sobieszewie od 20 lipca 1945 roku. Lewicki przeniösl w listopadzie 1945 roku siedzibe Zarz^du Gminnego ze Swi'bna do Sobieszewa, ze wzgl^du na to, ze st^d bylo blizej o siedem kilometrow do Gdanska i bylo lepsze pol^czenie komunikacyjne. Zarz^d ten, przemianowany w pozniejszych latach na Gromadzk^ Rad$ JNfarodow^, ma dotychczas swq siedzib^ w Sobieszewie. 37  Bior^c pod uwag^, ze na wyspie byla jeszcze radziecka jednostka wojskowa sprawuj^ca wladz^ nad öwczesnymi obiektami wojskowymi, z ktorq trzeba bylo byc w kontakcie, ze trzeba bylo röwnccresnie zasiedlac wysp$, organizowac pomoc i opiek^ dla osiedlencow, a dla rolnikow ziarno siewne i ziemniaki — przy braku srodköw transportowych i magazynow — ze przy tym musialo si^ walczvc z szabrownictwem i dewastacj^ — jasne si$ stanie, ze piastowanie funkcji wojta wymagalo duzych umiej^tnosci, ofiarnosci i poswi^cenia. Sposrod pracownikow GRN szczegolnie wyroznial si^ Franciszek Bruzdzinski, zaangazowany na stanowisko referenta gminnego. Byl to czlowiek samotny, nadzwyczaj skrupulatny, pracowity i uczciwy. Prowadzil wszystkie sprawy wojskowe, meldunkowe, podatkowe i inne. Bruzdzinski pracowal przez wiele lat, wyrozniany w skali powiatu gdanskiego. Chociaz od kilku lat jest juz na emeryturze, pracuje jeszcze na polowie etatu. >W tym samym czasie powolano w Swibnie Komisariat Morskiej Milicji Obyiwatelskiej. Pierwszym komendantem tego komisariatu zostal Franciszek Marczak. Jeszcze tego roku na wniosek Zarzqdu Gminnego otwarto w Sobieszewie agencjQ pocztow^ z kilkunumerow^ centralk^. Kierowniczkq agencji zostala Anna Rawska. Bylo to juz pierwsze powazne ulatwienie, gdyz agencja otrzymala bezposrednie pol^czenie z Gdanskiem. Pierwszy placöwk^ o charakterze przemyslowo-handlowym stala si^ otwarta w Gorkach Wschodnich filia spöldzielni ,Albatros” rw Gdyni, ktöra obj^la w posiadanie stosunkowo duz^ w^dzarni^, dokonala niezb^dnych napraw i zacz^la w niej w^dzic ryby skupowane od miejscowych rybaköw. Pocz^tkowo dostarczala je swojej jednostce w Gdyni, a potem innym odbiorcom w Trojmiescie. Pierwszy sklep spozywczy zostal utworzony w Sobieszewie juz w miesi^cu sierpniu 1945 roku przez repatrianta zza Bugu Michala Mickiewicza, przy wydatnej pomocy pierwszego starosty gdanskiego Michala Klenowicza. On to, znaj^c trudnosci w zaopatrzeniu wyspy, pomögl mu zalatwic przydzial stosunkowo duzego budynku poniemieckiego nadaj^cego siQ na lokal handlowy. Poczynaj^c od 1 listopada 1945 roku za posrednictwem tego sklepu dokonywano przydzialu reglamentowanych artykulöw zywnosciowych dla przybywajqcych tu pracowniköw administracji panstwowej, funkcjonariuszy MO oraz innych stopniowo powstaj^cych instytucji. W trzecim i czwartym kwartale tego roku przybyli tu jako osiedlency pierwsi rolnicy — repatrianci zza Bugu i kilku z centrum kraju. Jako jedni z pierwszych osiedlili si$: Lubomir Szyszko i Kazimierz Szyszko w Sobieszewskiej Pastwie, Jözef Ogrzewalski w Sobieszewskiej Pastwie, Mieczyslaw Skarwinkiewicz w Swibnie, inz. Boleslaw Nortitz w Swibnie, 38  Jözef i Edward Borkowscy w Przegalinie, Franciszek Studzinski w Przegalinie i kilku innych. Niektorzy przybyli tu prosto po zdemobilizowaniu z wojska. Rodziny sprowadzili pozniej, gdy przygotowali juz dla nich jakies warunki mieszkaniowe. Inni od razu przyjechali z calymi rodzinami i dobytkiem, jaki udalo im si§ ocalic w czasie wojny. Warunki zastali tu bardzo trudne i trzeba bylo wlozyc duzo pracy, zeby siQ jakos urz^dzic i zagospodarowac, zwlaszcza ze gleba jest tu ci^zka, a w czasie wiosennych i jesiennych deszczöw blotnista i tak lepka, ze nie mozna z niej formalnie nög wyci^gn^c. Jakkolwiek jest to gleba wyj^tkowo urodzajna i przy nalezytej uprawie mozna osiqgn^c wysokie plony, nie wszyscy byli zadowoleni. Nie wszyscy tez przetrwali do czasu, az polepszyly siQ warunki gospodarowania, gdy przyszly z pomoca ci^gniki i inne maszyny rolnicze. W nast^pnych latach odchodzili ci, ktörzy nie b$d^c rolnikami pozajmowali gospodarstwa, bo spodziewali siQ tu latwej pracy i dobrych zyskow. Wytrwali w zasadzie zawodowi i pracowici rolnicy, ale bywaly wypadki, ze pozostawali i ci, co nie byli wprawdzie rolnikami, ale nie bali siQ pracy na roli. Z czasem nauczyli si$ zawodu i dzis mog^ si§ poszczycic dobrymi wynikami. W listopadzie 1945 roku wojsko radzieckie przekazalo cal$ wysp$ w rqce wladz polskich, pozostawiaj^c jedynie na okres do marca 1946 roku kilkudziesiQcioosobow^ jednostk^ wojskow^ w majatkach: Sobieszewska Pastwa, Wieniec oraz w budynkach po szkole SS w Orlu. Z dniem 1 stycznia 1946 roku powstala w Sobieszewie placöwka WOP, skladaj^ca si$ z zolnierzy wojska polskiego. Komendantem jej zostal mlodszy oficer, podporucznik Zbigniew Wicherewicz. W tym samym dniu utworzono na wyspie placowk^ Gdanskiego Urz^du Morskiego „Rözankowo” z siedzib^ w Orlu. Zadaniem tej placowki bylo oczyszczenie wybrzeza morskiego ze wszystkich pozostalosci wojennych, naprawianie uszkodzonych tarn, zasypanie powaznych wyrw dokonanych przez morze podczas duzych sztormöw polnocnych, oczyszczenie plazy morskiej oraz zagospodarowanie piaszczystych wydm morskich przez ich zalesienie i zasianie odpowiednich traw. Pierwszym kierownikiem tego obwodu byl inzynier Boleslaw Nortitz. Placöwka ta w ciqgu wielu nast^pnych lat miala nieustanne klopoty z napraw^ wielomilionowych szkod wyrz^dzanych przez fale morskie gnane silnymi wiatrami z pölnocy. Dzieki jednak wytQzonej i systematycznej pracy szkody zostaly wreszcie naprawione. Wydmy zalesiono, a plaze rokrocznie po zimowych sztormach, przed sezonem turystycznym, nalezycie porz^dkowane. W roku 1946 Wojewödzki Zwi^zek Samopomocy Chlopskiej w Gdansku przejql od wojska radzieckiego w celu zagospodarowania sto szesc39  dziesi^t osiem hektarow w Sobieszewskiej Pastwie. Klerownikiem gospodarstiwa zostal Piotr Stryjonek. Gospodarstwo bylo w administracji ZSCh do roku 1950 i sluzylo jako lecznica koni sprowadzanych w ramach UNRRA, ktöre w czasie podrözy ulegaly okaleczeniu lub chorowaly. Dokonywano tarn rowniez wypasu koni nie nadaj^cych sii do pracy, przeznaczonych na rzez. Z czasem gospodarstwo to powiikszone o grunty Panstwowego Funduszu Ziemi do dwustu piicdziesiiciu trzech hektarow oizytkow rolnych zostalo przekazane w administracji Panstwowych Gospodarstw Rolnych. W tymze roku przyst^piono rowniez do zagospodarowania gospodarstwa rolnego „Wieniec” w Orlu, o obszarze czterystu dwunastu hektarow, przejitego od wojsk radzieckich przez Korpus Bezpieczenstwa Wewnitrznego. Gospodarstwo bylo w administracji tej jednostki do 1953 roku. W 1948 roku obok tego gospodarstwa pobudowano osrodek kolonijny dla dzieci. W roku 1953 gospodarstwo przekazano w administracji Panstwowych Gospodarstw Rolnych. W tymze roku jedno z opuszczonych gospodarstw poniemieckich w Sobieszewie przej^l Zaklad dla Ociemnialych. Zadaniem tego gospodarstwa o obszarze ponad siedemdziesiiciu hektarow uzytkow rolnych jest zapewnienie pomieszczen mieszkalnych i srodkdw zywnosciowych dla dzieci niewidomych, ktore w miesiqcach letnich rokrocznie przyjezdzaj^ nad morze. Pierwsz^ administratork^ tegoz gospodarstwa i przelozonq nad pracuj^cymi tarn zakonnicami byla siostra Anna Czarlinska. Gospodarstwo to poszerzono przez dobudowanie budynköw gospodarczych oraz barakow na kolonie letnie dla niewidomych. Jest ono prowadzone wzorowo i pod wzglidem wynikow produkcyjnych nalezy do przoduj^cych gospodarstw uspolecznionych w wojewodztwie gdanskim. We wsi Gorki Wschodnie, miejscowosci rybackiej zamieszkalej przez dalekomorskich rybakow kutrowych, otworzono Morsk^ Stacji Biologiczn^ Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w celu badania ryb lowionych na roznych morzach, i nie tylko ryb, ale rowniez innych okazow przywozonych przez kutry rybackie. /W lutym 1946 roku funkcji sekretarza Zarz^du Gminnego objql nowo przybyly osiedleniec Antoni Haftka. Wykazal on duz^ znajomosc pracy na tym stanowisku. Byl czlowiekiem z inicjatyw^ i dobrym organizatorem. W ci^gu swej kilkuletniej pracy na stanowisku sekretarza niösl zawsze duz^ pomoc zmieniaj^cym sii czisto wojtom. W wielu wypadkach sam byl inicjatorem roznych posuniic organizacyjnych i gospodarczych. Bral czynny udzial w organizowaniu Gminnej Spoldzielni „Samopomoc Chlopska”, Rybackiej Spoldzielni Pracy, Gminnej Kasy Spöldzielczej. Dzialal w tych placowkach spolecznie. 40 Latem 1946 roku nowo powstala Spöldzielnia Spedycyjno-Przewozowa...

Dodatkowe informacje

Diachroniczna częstość użycia słowa (wystąpień na milion wyrazów):
Lokalizacja ekscerptu na stronie:
Adres bibliograficzny:
Pawlik, Józef (zebr.) 1973. Żuławiacy. Wspomnienia osadników żuławskich, Gdańsk : Wyd. Morskie
Etykiety gramatyczne poświadczenia:
przymiotnikliczba pojedyncza

Zastrzeżenia

W naszych materiałach trafiają się błędy, są nieuniknione w tak wielkim zbiorze danych. Procentowo nie jest ich jednak więcej niż w klasycznym 11-tomowym Słowniku języka polskiego pod red. Witolda Doroszewskiego. Ciągle je wyszukujemy i nanosimy natychmiast poprawki, co w epoce przedelektronicznej było zupełnie niemożliwe.