słabiak

Słowo poświadczone w fotocytacie:
(...) Marek Nowakowski w drugim znów goździki się nie przyjęły, dużo na tym stracił, a dlaczego mu nie szło, miał bamber za ciężką grabę do tego, kwiat to nie żadne zboże czy kartofle, nasadzić parę morgów i tylko zbierać, w naszej robocie trzeba z podejściem, ale gdzie taki z grójeckiego mógł prowadzić subtelną grę, teraz większość tych, co się na kwiaciarstwo rzucili, tylko myślą, aby szybciej willę postawić, samochód kupić, nie do kwiatów taka polityka, kwiat nie uważa pazerności, pan Jan, jak wychodził do swoich szklarni, to tylko patrzył i patrzył, oko cieszył, byle komu też jakiejś odmiany ekstra nie sprzedał, sprzedam, mówił, i ani się nie pozna, ani oczu nie ucieszy, kwiat tylko zmarnuje, klimat teraz obniżył się, nawet jak koszyk kupuje za kilkaset złotych, to tylko te kwiaty są w charakterze sposębu, zaimponować chce jakiejś kobiecie, interes załatwić, szefa ugłaskać, pomieszało się wszystko, no bo choćby jakaś ważna figura czy żona tej ważnej figury, czy oni znają się na kwiatach, taka figura po zebraniach się szarga, o swoje stanowisko się trzęsie, nerwy tylko i strach, czy mogą mieć tacy ludzie głowę do kwiatów, dawniej jak dama jakaś czy pan do interesu wchodzili, to wyczuwałeś, z kim okoliczność, wiadomo w kwiatowych sprawach kompetentni, rozglądają się powoli, tu podchodzą, tam podchodzą, pąk głaszczą, powąchają, smakują w tym, oczy mrużą, bukiet albo koszyk sobie dobierają, studiują kolor, kształt, długość, wszystko się liczy, jeden kwiat jest na wieczór, inny na rano, kwiat do koloru ścian, do mebli, taki handel to satysfakcja, radzisz, polecasz, przekonujesz, zanika ten wysoki styl, aby kwiat wybujały, kolor ostry, teraz najchętniej gustują w kolorze jaskrawym, ordynarnym, rzadko pokazują się prawdziwi klienci, bardzo rzadko; przyszła do mnie do interesu raz osoba, kobieta, nawet nie specjalna, ale czuło się, że to był ktoś, głos delikatny, ręce niewypracowane i tak popatrzyła na łososiowe tulipany, rzeczywiście udane, taki kolor leciutki jak mgiełka, uśmiechnęła się do tych tulipanów, zaczęliśmy sobie o kwiatach rozmawiać, przed wojną była z narzeczonym w Italii, jechali pociągiem nad morze, przez gaj mimozy przejeżdżali, pociąg, wiadomo, w tamtych czasach tylko parowy, kopci jak z komina, ale smrodu nic czuć nie było, cały ten smród zabiła mimoza, na frajera, słabiaka i gapę u nas mówi się mimoza, nieprawidłowo się mówi, taka mimoza z pociągiem dała sobie radę, a ten kolor żółty, cytrynowy, ale nie taki zwyczajny, mimozowy, można powiedzieć, i jeszcze o różnych kwiatach opowiadała ta osoba, przyjemność było słuchać, kwiat dla niej bardzo ważna sprawa, coraz rzadziej teraz takie osoby się zdarzają, jeszcze upodobania doniczkowe mocne są w ludziach, znaczy się o trwały kwiat chodzi, te pelargonie, azalie, podlewają, pielęgnują, prosta sprawa, wyjaśnić ten pociąg czy zamiłowanie łatwo, nie daliby rady ludzie żyć tak zupełnie na goło, w samym kamieniu, betonie i tych prefabrykatach, nerwy tego nie wytrzymają, choć i w tym interesowność bierze górę, woli taki jeden z drugim zasadzić w ogródku pomidora, cebulę niż kwiat, a nawet na balkonach w tych skrzynkach szczypior i koper 144...

Dodatkowe informacje

Diachroniczna częstość użycia słowa (wystąpień na milion wyrazów):
Lokalizacja ekscerptu na stronie:
Adres bibliograficzny:
Więź - Więź (Warszawa)
Etykiety gramatyczne poświadczenia:
rzeczownikliczba pojedyncza

Zastrzeżenia

W naszych materiałach trafiają się błędy, są nieuniknione w tak wielkim zbiorze danych. Procentowo nie jest ich jednak więcej niż w klasycznym 11-tomowym Słowniku języka polskiego pod red. Witolda Doroszewskiego. Ciągle je wyszukujemy i nanosimy natychmiast poprawki, co w epoce przedelektronicznej było zupełnie niemożliwe.